Płocczanie w sobotnim spotkaniu nie mieli najmniejszych problemów z ograniem beniaminka rozgrywek Superligi. Nafciarze już na samym początku meczu zbudowali kilkubramkową zaliczkę, która przed przerwą sięgnęła rozmiarów dziesięciu trafień (21:11). W drugiej połowie podopieczni Manolo Cadenasa poszli za ciosem i dobili rywali.
[ad=rectangle]
- Śląsk postawił nam twarde warunki, zagrał twardo w obronie na początku spotkania. My próbowaliśmy mimo wszystko zagrać konsekwentnie swoją piłkę ręczną, odpłacić się wrocławianom twardą grą z tyłu - mówił na pomeczowej konferencji Michał Daszek.
Młody skrzydłowy w sobotnim meczu dostał szansę gry w większym wymiarze czasowym, co wykorzystał z nawiązką, występ kończąc z dziewięcioma trafieniami. Po zmianie stron Wisła dobiła rywali, w całym spotkaniu triumfując różnicą aż siedemnastu bramek (40:23).
- W drugiej części pierwszej połowy ta gra nam zaskoczyła, wyprowadziliśmy kilka szybkich kontrataków, co trochę podłamało zespół Śląska, który przyjechał tutaj w okrojonym składzie. Nam to nie utrudniło gry - po kilku kontrach mogliśmy zmienić zawodników a nasza gra nie straciła na jakości -
podkreślał Daszek.
Nafciarze 2014 roku zakończyli na fotelu wicelidera rozgrywek PGNiG Superligi. Do niepokonanego mistrza z Kielc płocczanie tracą trzy punkty.
Źródło: sprwislaplock.pl