Trudna sytuacja MKS-u Henri Lloyd Brodnica. "Liczyłem na osiem punktów"

MKS Henri Lloyd Brodnica zajmuje przedostatnie miejsce w I lidze. Trener i prezes beniaminka - Jan Orzech przyznał, że liczył że jego zespół będzie wygrywał więcej spotkań.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
MKS Henri Lloyd Brodnica u progu sezonu potrafił grać z największymi rywalami jak równy z równym. Ostatecznie jednak beniaminek I ligi z dwoma zwycięstwami i jedenastoma porażkami zajmuje 11. miejsce, tracąc trzy punkty do MKS-u Poznań. - Nasze odczucia są liche. Czujemy niedosyt, bo po kilku meczach na początku sezonu w których mimo porażek nie graliśmy źle, końcówka roku była fatalna. Wyjątkiem był tylko mecz z Meblami Wójcik Elbląg. Gramy poniżej oczekiwań. Liczyłem na osiem punktów w tej rundzie, ale to się nie udało - powiedział Jan Orzech.
Trener i jednocześnie prezes klubu z Brodnicy przyznał, że o ewentualne wzmocnienia przed drugą rundą będzie trudno. - Raczej nie będzie uzupełnień składu. Teraz trudno o wolnych zawodników. Do tego mamy budżet taki, jaki mamy i to finanse są najważniejszym kryterium decydującym o zmianach personalnych - zauważył Orzech.

Mimo trudnej sytuacji w tabeli, brodniczanie nie załamują rąk. - Muszę wierzyć w utrzymanie. Jestem życiowym optymistą, więc liczę że uda się powalczyć o więcej. Kluczowe mecze gramy u siebie i liczymy na to, że nasz dorobek będzie zdecydowanie większy, niż jesienią - dodał.

Szkoleniowiec uważa, że awans mocno pomógł młodym zawodnikom, którzy w większości wywodzą się z Brodnicy. - Gra w I lidze ma znaczący wpływ na naszych zawodników. Mogą się mierzyć z przeciwnikami, którzy albo mają przeszłość superligową, albo niedługo będą w niej grali. To fajna sprawa dla nas i duży splendor. Nigdy żadna dyscyplina w Brodnicy nie gościła na tak wysokim szczeblu rozgrywkowym. Szkoda, że nie zdobywamy punktów, ale mimo wszystko ten sezon będzie zapisany na plus w historii klubu i w życiorysie tych młodych chłopaków - podsumował Jan Orzech.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×