Jego podopieczni udział w katowickim turnieju rozpoczęli od niedzielnego remisu z Węgrami. Teraz siedem bramek więcej zdobyli od Czechów biało-czerwoni. Nasi południowi sąsiedzi do sparingowego niepowodzenia podchodzą jednak ze spokojem.
[ad=rectangle]
- Pozytywne jest to, że poprawiliśmy naszą grę w porównaniu do spotkania z Węgrami. Mimo wszystko zrobiliśmy jednak za dużo błędów w defensywie i zaprzepaściliśmy sporo dobrych sytuacji w ataku - podkreśla najskuteczniejszy zawodnik czeskiej ekipy, Petr Linhart.
Jego zespół właściwie tylko w pierwszej połowie był w stanie toczyć z biało-czerwonymi wyrównany bój. - Długo trzymaliśmy wynik, a na początku drugiej połowy zdołaliśmy doprowadzić do remisu. Wówczas kary otrzymało jednak dwóch naszych zawodników. Polacy to wykorzystali i zrobili różnicę, która później zadecydowała o końcowym wyniku - wyjaśnia Czech.
Z postawy swojej drużyny w miarę zadowolony był trener Kubes. - Zagraliśmy lepiej niż w naszym pierwszym meczu. Myślę, że zrobiliśmy mały krok do przodu. Walczyliśmy, ale niestety na Polaków to nie wystarczyło - podsumowuje doświadczony szkoleniowiec. Jego podopieczni turniej zakończą wtorkowym starciem ze Słowacją.