Biało-czerwoni zgodni: Styl nie miał znaczenia, ten mecz musieliśmy po prostu wygrać

Wygraną nad reprezentacją Argentyny polscy szczypiorniści otworzyli swój dorobek podczas Mistrzostw Świata 2015 w Katarze. Biało-czerwoni po końcowej syrenie niedzielnego meczu odetchnęli z ulgą.

- Przede wszystkim mamy dwa punkty i to było dla nas najważniejsze przed meczem. Straciliśmy dwa punkty z Niemcami i nie ważne jak i w jakim stylu, ale z Argentyna musieliśmy wygrać, by liczyć się jeszcze w walce o jakieś konkretne miejsce na koniec rozgrywek grupowych. To się nam udało i z tego jesteśmy zadowoleni - powiedział po piątkowej potyczce z reprezentacją Argentyny Mariusz Jurkiewicz.

Spotkanie w położonej na przedmieściach Ad-Dauhy hali Duhail Sports Hall dostarczyło ogromnych wrażeń. Polacy dobrze rozpoczęli mecz, po kilkunastu minutach rywalizacji wygrywając 7:4. Później jednak naszym zawodnikom przytrafił się poważny przestój i w efekcie na przerwę zeszliśmy przegrywając 11:12.
[ad=rectangle]

Po zmianie stron biało-czerwoni szybko zniwelowali starty, przez długi okres mecz toczony był jednak bramka za bramkę. Na dziesięć minut przed końcem był remis 20:20. O losach rywalizacji miały więc zadecydować końcowe fragmenty spotkania.

- Założenie na ostatnie minuty było takie, by nie faulować w czystych sytuacjach. Zrobiliśmy jednak na odwrót i w końcówce musieliśmy grać czterech na sześciu - wspomina "Kasa". W 57. minucie Polacy wygrywali 23:21, na ławkę w związku z karami odesłani zostali jednak Kamil Syprzak oraz Robert Orzechowski i biało-czerwonych czekać miały niezwykle nerwowe minuty. Na szczęście Sławomir Szmal obronił wówczas rzut karny.

- Karny karnym, ale słowa uznania dla chłopaków, którzy zostali wówczas na parkiecie. Wielki respekt dla nich, bo było widać jak ciężko im podać między sobą i jak agresywnie i szybko grają rywale - dodał "Kasa".

Spotkanie z Argentyną pokazało, że polskiemu zespołowi pomimo fragmentów przyzwoitej postawy, nadal przytrafiają się poważne przestoje. W meczu z ekipą z Ameryki Południowej poniesione wówczas straty udało się odrobić, z bardziej wymagającymi rywalami może być jednak z tym ciężko.

- Momentami nasza gra w obronie wyglądała świetnie, zwłaszcza kiedy w ataku graliśmy też spokojny i ułożony handball. To w pierwszych minutach było naszą mocną stroną. Późniejsze minuty pokazały jednak, że nadal potrafimy zapomnieć o naszych założeniach i całkowicie się gubimy - ocenił Bartosz Jurecki.

Biało-czerwoni nad wygraną nad Argentyńczykami nie zamierzali się jednak wyjątkowo rozwodzić. Na horyzoncie czeka na nich bowiem kolejny przeciwnik. - Zdobyliśmy dwa punkty i to jest najważniejsze. O tym meczu trzeba teraz zapomnieć. Wiele rzeczy jest jeszcze do poprawienia, ale w tym spotkaniu jedyne znaczenie miało zwycięstwo. Potrzebowaliśmy go - powiedział Szmal.

Po dwóch seriach spotkań Polacy mają na swoim koncie dwa punkty i z takim dorobkiem zajmują 4. miejsce w grupowej tabeli. Ich wtorkowym rywalem będzie reprezentacja Rosji. Mecz zaplanowany został na godz. 17:00.

Z Ad-Dauhy dla SportoweFakty.pl,
Maciej Wojs

Źródło artykułu: