Kamil Syprzak rozstrzelał Saudyjczyków. "To też zasługa kolegów"
Kamil Syprzak został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu z Arabią Saudyjską. Polski kołowy zdobył 10 bramek, a biało-czerwoni wygrali 32:13. - Nie było mowy o lekceważeniu rywala - stwierdził.
23-letni Syprzak był postrachem dla saudyjskich defensorów. Górujący nad rywalami wzrostem obrotowy od pierwszych minut meczu imponował skutecznością i całe spotkanie zakończył z kapitalnym dorobkiem 10 bramek w 11 próbach. Po końcowym gwizdku nasz kołowy był zadowolony ze swojego występu.
- Dziękuję trenerowi, że dał mi szansę. Te dziesięć bramek to też zasługa chłopaków, bo dogrywali mi piłki, a ja je musiałem tylko wykańczać - stwierdził, na pytanie o próbujących mu przeszkadzać filigranowych rywali odpowiadając: - A co ja im mogę poradzić? Mogli jeść i pić mleko.W gronie zawodników, którzy starcie z Saudyjczykami zakończyli z drobnymi problemami kontuzjami byli Przemysław Krajewski i właśnie Syprzak, który parkiet opuścił w końcówce spotkania. - Ciężko teraz powiedzieć co mi się dokładnie stało, ale przeciwnik spadł mi na nogę i trochę kolano poleciało mi w bok. Nie wygląda to jednak źle. Teraz nawet nie boli, ale jest dobrze schłodzone - wyjaśnił.
Po czwartkowym meczu do biało-czerwonych można się przyczepić jedynie w kwestii egzekucji rzutów karnych. W ciągu sześćdziesięciu minut gry Polacy nie wykorzystali ani jednej z sześciu prób.
- Teoretycznie rozmawiamy tutaj o koncentracji przed meczem, ale wiadomo jak to wygląda w starciach z rywalem, który wszystkie poprzednie spotkania przegrywa średnio czternastoma bramkami. Tutaj jednak nie było mowy o żadnym lekceważeniu. Odnośnie karnych trzeba by zapytać tych, co je wykonywali. Myślę, że to jednak po prostu niefart. Miejmy nadzieję, że tego szczęścia więcej będziemy mieli w starciu z Duńczykami - zakończył "Sypa".
Starcie z aktualnymi wicemistrzami świata i Europy już w najbliższą sobotę. Mecz rozegrany zostanie o godz. 19:00 czasu polskiego, areną rywalizacji będzie hala Lusail Multipurpose Hall.
Z Ad-Dauhy dla SportoweFakty.pl,
Maciej Wojs