Biało-Czerwoni w grze o finał mistrzostw świata ulegli gospodarzom turnieju. Piątkowy mecz był bogaty w emocje i kontrowersje. Polacy w starciu z Katarczykami nie rozegrali najlepszych zawodów, a swoje do końcowego wyniku dołożyli też sędziowie.
[ad=rectangle]
Jak występ naszej drużyny ocenia Lis? - Zagraliśmy słabo, ten mecz obnażył wszystkie nasze słabości. Po raz kolejny potwierdziło się, że nie mamy żadnego pomysłu na atak pozycyjny. Każdy zawodnik piłkę bierze sam, nie ma gry kolektywnej. Słabo spisała się w dodatku obrona, nie pomogła bramka. Efekt? Przegraliśmy z przeciętnym rywalem - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Trener KPR-u Borodino Legionowo zwraca też uwagę na postawę sędziów. - Przytrzymali nas w białych rękawiczkach. Na początku meczu nasi zawodnicy dostali trzy "dwójki". Oczywiście, one były uzasadnione, ale po tych wykluczeniach przestaliśmy grać w obronie, bo baliśmy się kolejnych kar. Takie rzeczy siedzą w podświadomości zawodnika - podkreśla Lis.
Jednym z bohaterów Kataru, obok bramkarza Danijela Saricia, był Kamalaldin Mallash. - Rozegrał fenomenalny mecz. Rzucał i z biodra, i z nabiegu, często wjeżdżał w obronę, nabierając nas na proste zwody. To dzięki niemu gospodarze wygrali to spotkanie - podkreśla nasz rozmówca.
Teraz Biało-Czerwonych czeka rywalizacja o brązowy medal mistrzostw świata. Nasi zawodnicy w ostatnim meczu turnieju zmierzą się z Hiszpanami, którzy w półfinale ulegli Francuzom. - Wszystko jest możliwe, ale będzie ciężko - podsumowuje Lis. Do gry o miejsce na najniższym stopniu podium nasz zespół przystąpi w niedzielę.