Mistrzowie Polski przyjechali do Wrocławia w znacznie okrojonym składzie. W kadrze meczowej zabrakło leczących kontuzje Karola Bieleckiego, Piotra Chrapkowskiego, Urosa Zormana, Tomasza Rosińskiego, Zeljko Musy, Krzysztofa Lijewskiego i Piotra Grabarczyka. Spośród brązowych medalistów niedawno zakończonych mistrzostw świata kibice mogli podziwiać Michała Jureckiego oraz Sławomira Szmala.
[ad=rectangle]
Gospodarze rozpoczęli pojedynek nieco przestraszeni klasą przeciwnika. Błędy graczy Śląska z łatwością wykorzystał Tobias Reichmann i zapewnił kielczanom prowadzenie 2:0. Po pierwszych nieudanych minutach piłkarze beniaminka opanowali nerwy i po rzucie Łukasza Jarowicza doprowadzili do remisu 3:3. Kielczanie na dobrą postawę gospodarzy odpowiedzieli większą agresywnością w obronie, co od razu miało odzwierciedlenie w wyniku. Piłkarze Śląska przez długi czas nie mogli znaleźć sposobu na Marina Sego, a okazje do kontrataków wykorzystywał niezawodny w dzisiejszym pojedynku Reichmann (4:7).
Zawodnicy trenera Piotra Przybeckiego złapali drugi oddech, gdy za odpychanie przeciwnika na ławkę kar odesłany został Michał Jurecki. Wrocławianie za sprawą Ivana Telepneva zmniejszyli stratę do jednej bramki (6:7), a po chwili błąd kielczan sprawił, że gospodarze stanęli przed szansą na wyrównanie - w ostatniej chwili piłkę z rąk Andrzeja Kryńskiego wyłuskał Denis Buntić i wciąż to piłkarze Vive Tauron Kielce mogli cieszyć się z przewagi. Niewykorzystana okazja zemściła się w następnych minutach, kiedy to mistrzowie Polski po wykluczeniach Grzegorza Garbacza i Telepneva parokrotnie rozmontowali defensywę beniaminka (7:10). Grając w osłabieniu, piłkarze ręczni z Dolnego Śląska notorycznie gubili piłkę w ataku. Była to woda na młyn dla kielczan, którzy wykorzystywali niemal wszystkie kontrataki, powiększając przewagę do 7 bramek (8:15). Wrocławianom nie pomogły nawet dwa obronione rzuty karne przez Aljosę Cudicia i oba zespoły udały się na przerwę przy stanie 18:10 dla przyjezdnych.
Początek drugiej połowy w wykonaniu Śląska przypominał bicie głową w mur. Piłkarze trenera Przybeckiego nie mogli przebić się przez obronę kielczan, a piłka kierowana do obrotowych z Wrocławia często lądowała w rękach zawodników prowadzonych przez Talanta Dujszebajewa. Złą serię wrocławian przerwał dopiero rzut karny wykorzystany przez Kryńskiego (12:20). Z kolei przyjezdni z dużą łatwością przedzierali się przez obronę dowodzoną przez Garbacza i po rzucie Grzegorza Tkaczyka wypracowali już 10-bramkową przewagę (25:15).
Przez całą drugą odsłonę kielczanie kontrolowali przebieg spotkania, a w ich szeregach niemal niezauważalny był brak kilku kluczowych graczy. W ostatnich 10 minutach trener Dujszebajew nieco zmodyfikował ustawienie swojego zespołu - miejsce na środku rozegrania zajął Mateusz Jachlewski, a po jego prawej stronie występował Reichman. Zmiany taktyczne nie spowodowały obniżenia jakości w grze kielczan - defensywie Śląska coraz częściej urywał się Julen Aguinagalde, a na skrzydle prawdziwy popis gry dawał Ivan Cupić. Gospodarze ambitnie walczyli z mistrzami Polski, jednak błędy w ataku przekreśliły szansę wrocławian na dobry rezultat. Ostatecznie pewny triumf odnieśli goście, którzy zwyciężyli 34:24.
Śląsk Wrocław - Vive Tauron Kielce 24:34 (10:18)
Śląsk:
Cudić, Prus - Krupa, Kryński 2/1, Herudziński 4, Koprowski 2, Garbacz 1, Jarowicz 2, Miszka, Radojević 2, Wróblewski, Ścigaj 5/2, Białaszek 1, Telepnev 5
Karne: 3/4
Kary: 8 min.
Vive: Szmal, Sego - Jurecki 3, Tkaczyk 2, Reichmann 9, Aguinagalde 5/1, Strlek 3, Buntić 3, Cupić 5/1, Jachlewski 4/1
Karne: 4/6
Kary: 6 min.
Kary: Śląsk - 8 min. (Garbacz - 4 min., Telepnev - 2 min., Herudziński - 2 min.) oraz Vive - 4 min. (Jurecki - 4 min., Buntić - 2 min.)
Widzów: 600
Sędziowie: Marciniak, Radziszewski