Cud w Kijowie, mistrz Polski wrócił z dalekiej podróży! - relacja z meczu Motor Zaporoże - Vive Tauron Kielce

W swoim ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów, szczypiorniści Vive Tauron Kielce, po bardzo emocjonującym meczu, wygrali w Kijowie z ukraińskim Motorem Zaporoże.

Mistrzowie Polski byli zdecydowanymi faworytami tego pojedynku, ale niezależnie od końcowego wyniku i tak mieli już zagwarantowane pierwsze miejsce w grupie D. Największym problemem kielczan przed wyjazdem do stolicy Ukrainy, była sytuacja kadrowa. - Zagramy dziesięcioma zawodnikami, będzie to taki sam skład, jak w poprzednim pojedynku w Kielcach - mówił trener Talant Dujszebajew. Gospodarze walczyli w tym meczu o znacznie większą stawkę - był nią awans do TOP 16. Motor miał bowiem na koncie tyle samo punktów co Dunkierka, AaB Aalborg i Kadetten Schaffhausen
[ad=rectangle]
Od początku spotkania obie siódemki mocno skupiły się na defensywie. W efekcie kielczanie swoją pierwsza bramkę rzucili dopiero w 7. minucie, a na tablicy świetlnej było wówczas 1:1. Wiatr w żagle szybciej złapali jednak gospodarze. W 10. minucie Motor prowadził 5:3, po tym jak gola zdobył najskuteczniejszy zawodnik zaporożan w pierwszym meczu - Sergii Burka. Gdyby nie doskonała dyspozycja Julena Aguinagalde, to przewaga Ukraińców mogłaby być znacznie większa.

Mistrzom Polski zdecydowanie brakowało dynamiki w ataku pozycyjnym, a obrona pozwalała rywalom na bardzo wiele. Miejscowi potrafili to znakomicie wykorzystać, choć oni również nie forsowali nadto tempa. To jednak wystarczyło, żeby w 20. minucie Motor miał już cztery trafienia przewagi (11:7). Kiedy kolejną bramkę dołożył bardzo aktywny Dmytro Doroschuk, o czas poprosił zdenerwowany trener Vive.

Tuż po wznowieniu po raz pierwszy na listę strzelców wpisał się nieskuteczny dotąd Karol Bielecki, ale kielecka defensywa w żaden sposób nie potrafiła powstrzymać Doroschuka. Gospodarze, w przeciwieństwie do polskiego zespołu, grali bardzo konsekwentnie i z wiarą w zwycięstwo. Końcówka pierwszej połowy należała całkowicie do Motoru. Ukraińcy bezlitośnie punktowali kielczan i do szatni obie siódemki schodziły przy wyniku 19:10.

Takiego "lania" i bezradności mistrzów Polski chyba nikt się nie spodziewał i po zmianie stron obraz gry musiałby diametralnie się odwrócić, żeby goście mieli jeszcze szansę odrobić straty. Co gorsza, w trakcie pierwszej odsłony, boisko opuścił z niewiadomych przyczyn Julen Aquinagalde i Vive pozostało bez nominalnego obrotowego. Drugie 30 minut lepiej rozpoczęli jednak kielczanie - od dwóch celnych rzutów Tobiasa Reichmanna i jednego Manuela Strleka (19:13).

Ukraińcy mieli nie tylko sporą przewagę, ale i komfort swobodnych zmian do obrony i ataku. Mimo to kielczanie nie składali broni, zacieśnili szyki defensywne oraz poprawili dynamikę rozgrywania akcji. W efekcie w 40. minucie, po golu Mateusza Jachlewskiego, udało się odrobić większość strat (21:17). Szczypiorniści Motoru w tym okresie gry zupełnie stanęli natomiast w ataku. Na kwadrans przed końcem było już tylko 22:19 i można było powiedzieć, że goście wrócili z dalekiej podróży. Wszystko miało się więc rozstrzygnąć w ostatnich fragmentach.

W 55. minucie przewaga Ukraińców stopniała do zaledwie jednej bramki! (25:24). Autorem trafienia kontaktowego był Karol Bielecki. Gospodarze grali bardzo nerwowo, popełniali proste błędy, nikt nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności. Ostatnie akcje przypominały prawdziwy horror. Na dwie minuty przed końcem było 27:25, a Vive miało jednego zawodnika więcej na boisku. Chwilę później celnie rzucił Denis Buntić. Kielczanie odzyskali piłkę dokładnie w 59. minucie i mieli akcję na wagę remisu. Gola rzucił Bielecki, a gospodarzom zostało jeszcze 30 sekund. Jednak po kolejnym błędzie, zgubili piłkę, którą przejął Jachlewski i po szybkiej kontrze dał mistrzom Polski dwa punkty!

HC Motor Zaporoże - Vive Tauron Kielce 27:28 (19:10)

Motor: Koshovy, Sapun, Sochl – Aflitulin 3, Burka 4, Denysov, Doroshchuk 5, Evdokimov, Kozakevych 2/1, Kubatko, Kurylenko 3, Onufryienko 3, Skopintsev, Stetsyura 2/1, Zhuk 5, Zhukov.
Karne: 2/3
Kary: 6 min.

Vive: Szmal, Sego - Aquinagalde 4/1, Bielecki 7, Buntić 5/1, Cupić 2, Jachlewski 2, Reichmann 5, Strlek 3, Tkaczyk.
Karne: 2/2
Kary: 4 min.

Sędziowie: Mirza Kurtagic i Mattias Wetterwik (obaj Szwecja)
Delegat EHF: Jan Rudinsky (Słowacja)

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Dinamo Bukareszt 10 7 0 3 293:280 14
2 Orlen Wisła Płock 10 7 0 3 278:250 14
3 Elverum Handball 10 6 1 3 278:272 13
4 Abanca Ademar Leon 10 5 2 3 252:251 12
5 Riihimaeki Cocks 10 2 2 6 246:269 6
6 Wacker Thun 10 0 1 9 268:293 1
Komentarze (168)
avatar
JarekczyMarek
19.02.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No to rzeczywiście wróciliście z dalekiej podróży. Wynik do przerwy delikatnie mówiąc średni. Meczu nie widziałem, ale odrobić taką stratę w meczu LM i jeszcze w końcówce wygrać mecz to faktyc Czytaj całość
avatar
hbll
19.02.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Gratulacje. Meczu nie oglądałem, ale drugą połowę chyba sobie dzisiaj obejrzę :)
Co do rekordu - przy całym szacunku, ale za rok nikt o tym rekordzie pamiętać nie będzie, bo zmienia się znów sy
Czytaj całość
avatar
Viran
19.02.2015
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Jednak chyba warto dodać, że w statystyce kompletu wygranych w fazie grupowej mówimy tylko o ostatnich pięciu albo sześciu sezonach, bo gdyby brać pod uwagę wcześniejsze edycje to trzeba byłoby Czytaj całość
avatar
Suicide Mouse
19.02.2015
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Gratulacje dla Vive, oczywiście świetny "comeback" i czapki z głów, ale mnie aktualnie nurtuje inna kwestia. Czy drużyna z Kielc posiada jakichś juniorów? W ogóle jak to wygląda w piłce ręcznej Czytaj całość
avatar
handballer
19.02.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
zaluje ze nie oglądalem w tv ale i tak do konca wiedzialem ze moge być równie dobrze 9 dla Vive. Dobry mecz, rezultat idzie w świat!