Michał Przybylski: Mamy szpital w drużynie

Wyjazdowy remis KSSPR-u Końskie z Ostrovią Ostrów Wlkp. większość obserwatorów uznało za niespodziankę. - Mój zespół dopadła plaga kontuzji - tłumaczy ten rezultat trener konecczan Michał Przybylski.

W pierwszej rundzie konecczanie wyraźnie pokonali na własnym parkiecie sobotnich rywali 37:28. Kto jednak sądził, że na terenie rywala konecczanom będzie równie łatwo o zwycięstwo, ten był w wielkim błędzie. Sobotnia potyczka Ostrovia Ostrów Wlkp. - KSSPR Końskie miała bardzo wyrównany przebieg. Gracze miejscowych pałali żądzą rewanżu. Przez cały mecz trwała zażarta walka. Zakończyło się podziałem punktów. - Oczywiście pozostaje niedosyt, bo można było ten mecz wygrać - mówi trener KSSPR Michał Przybylski.
[ad=rectangle]
Drużynę świętokrzyskiego pierwszoligowca dopadła plaga kontuzji. - Na mecz do Ostrowa Wlkp. pojechaliśmy w 11-osobowym składzie. Do wcześniej kontuzjowanych zawodników dołączyli Tomasz Bodasiński i Arek Bąk. Drobny uraz wykluczył na ten mecz Piotra Krzywkowskiego. Nie muszę mówić, jak kluczowymi zawodnikami są zwłaszcza Bąk i Bodasiński, którzy stanowią o sile mojego zespołu - przekonuje trener Przybylski.

Nietrudno sobie wyobrazić sytuację, kiedy ma się do dyspozycji zaledwie dwóch bramkarzy i dziewięciu zawodników z pola. - Na szczęście dzień konia miał Tomasz Napierała, który zdobywał bramki z gry i nie pomylił się przy rzutach karnych zdobywając w całym meczu 11 bramek. Wyróżnić trzeba również juniora Kacpra Szczepanika, który grał całą drugą połowę na prawym rozegraniu i zdobywał ważne bramki z drugiej linii. Bramkarze zagrali na dobrym poziomie, a zwłaszcza Patryk Wnuk, który w końcowych fragmentach meczu trzymał wynik wygrywając nawet pojedynki sam na sam z zawodnikami Ostrowa - kontynuuje trener Przybylski.

Losy meczu ważyły się do ostatnich sekund. - W 57. minucie prowadziliśmy różnicą dwóch trafień. Nawet przy remisie na pół minuty przed końcem mieliśmy piłkę. Niestety nie udało się skutecznie jej zakończyć zwycięską bramką i gospodarze mieli nawet szanse na zdobycie gola, ale brakło już im czasu. Myślę, że z przebiegu meczu wynik remisowy jest sprawiedliwy i dla mnie zadowalający mając na uwadze te osłabienia kadrowe. Mam nadzieję, że na mecz z Zieloną Górą, jaki nas czeka w sobotę, wrócą do gry wyżej wymienieni gracze, bo ciężko grać i wygrywać dziewięcioma zawodnikami w polu - kończy trener Przybylski.

Spotkanie KSSPR Końskie - AZS UZ Zielona Góra już w najbliższą sobotę, 7 lutego. Początek - godz. 18.00.

Komentarze (0)