Mecz miał spory ciężar gatunkowy dla obu ekip. W przypadku Ruchu wygrana zbliżała go do szóstego miejsca w tabeli. Sambor zaś jest już pewny, że czeka go walka o utrzymanie, ale wciąż nie przesądziło się, z której lokaty przyjdzie mu tę walkę podjąć.
Po odebraniu od włodarzy Ruchu kwiatów z okazji Dnia Kobiet, szczypiornistki rozpoczęły pojedynek, który bardzo długo przebiegał pod dyktando gospodyń. Dość powiedzieć, że gdy w 4 minucie wyszły na prowadzenie 4:2, różnicą co najmniej dwóch goli prowadziły do 40 minuty! Spotkanie, choć zacięte, w żadnym razie nie kwalifikowało się, by ocenić je jako pojedynek brutalny. Wnioski takie można by wyciągnąć na podstawie ilości przyznanych przez arbitrów kar - łącznie zebrało się ich ponad pół godziny! I choć absolutnie nie wypaczyło to rezultatu i godziło w obie strony, to z pewnością wpłynęło na jakość widowiska.
[ad=rectangle]
Chorzowianki, jako się rzekło, przez długi czas prowadziły zdecydowanie - chwilami było to aż 5 "oczek" przewagi. Z taką też zaliczką schodziły do szatni po 30 minutach (18:13). Główna w tym zasługa szczelnej defensywy i świetnie spisującej się między słupkami Moniki Ciesiółki. W przerwie spotkania miał miejsce kolejny tego dnia miły, "około-meczowy" akcent. Na parkiecie pojawiły się juniorki Ruchu, które dzień wcześniej podczas rozgrywanego w Kwidzynie turnieju, zostały mistrzyniami Polski. Otrzymały okolicznościowe upominki od zarządu klubu, ale przede wszystkim gorące owacje od kibiców.
Po zmianie stron, gdy zanosiło się na łatwe zwycięstwo gospodyń, nieoczekiwanie do głosu doszły zawodniczki Sambora. I uczyniły to bardzo zdecydowanie. Świetnie spisywała się Magda Krajewska , która w odstępie siedmiu minut czterokrotnie pokonała Ciesiółkę. Widząc nadarzającą się okazję na korzystny wynik, tczewianki zdecydowanie zwarły szyki w defensywie i coraz odważniej kontrowały. Niebieskie zaś sprawiały wrażenie, jakby kompletnie straciły pomysł na grę. W 40 minucie ich przewaga stopniała do minimalnych rozmiarów po trafieniu Hanny Strzałkowskiej (22:21).
Od tej pory, aż do 57 minuty, Sambor utrzymywał kontakt z rywalem, lecz nie potrafił wyrównać, co było efektem sporej nieskuteczności z obu stron. W jednej z akcji chorzowianki spudłowały trzykrotnie w odstępie kilkudziesięciu sekund! Strzelecka niemoc nie opuszczała też podopiecznych Bartłomieja Peplińskiego, przez co żadna z ekip nie była w stanie "odskoczyć". Ostatecznie gospodynie zażegnały kryzys i wróciły na poziom gry z pierwszej partii. W końcówce udowodniły swoją dominację i, trafiając trzy razy z rzędu, mogły odetchnąć. Wynik, tuż przed końcową syreną, przypieczętowała Marlena Lesik. Ruch zwyciężył po raz trzeci z rzędu i zasygnalizował, że nie będzie można go lekceważyć w fazie play-off. Drużyna z Pomorza pokazała zaś, że będzie niezwykle wymagającym rywalem w grupie 9-12.
KPR Ruch Chorzów - Aussie Sambor Tczew 35:31 (18:13)
Ruch: Montowska, Ciesiółka - Pieniowska 3, Jasinowska, Piortkowska 2, Lesik 6, Migała 5, Krzymińska 3, Masłowska 4, Rodak 2, Belmas 3, Ważna 7/3.
Kary: 22 min.
Karne: 3/5.
Sambor: Wiercioch, Kordunowska-Lupa - Pasternak 3, Belter 8/2, Strzałkowska 1, Nowicka, Domnik 1, Bilenia 1, Skonieczna 5, Tomczyk 1, Krajewska 11/7.
Kary: 10 min.
Karne: 9/10.
Sędziowali: Andrzej Chrzan, Michał Janas (Tarnów).
Widzów: 550.
Takiej słabej pary sędziowskiej , dawno już w Chorzowie nie było !
Tragedia!!!