W ostatnim meczu rundy zasadniczej kielczanie musieli radzić sobie bez Mateusza Jachlewskiego, Denisa Bunticia, Tobiasa Reichmanna, Krzysztofa Lijewskiego oraz Julena Aguinaglde. Oznaczało to, że do gry przystąpi dwunastu zawodników mistrza Polski, a na zmiany nie mogą liczyć skrzydłowi Manuel Strlek i Ivan Cupić.
[ad=rectangle]
Mimo sporych osłabień kadrowych, to kielczanie byli zdecydowanymi faworytami spotkania. Po 21. kolejkach oba zespoły dzieliła przepaść w tabeli - "żółto-biało-niebiescy" z kompletem zwycięstw niezagrożeni przez inne drużyny zajmowali pierwszą lokatę, a lubinianie nie zdołali awansować do fazy play-off i wciąż muszą walczyć o utrzymanie w PGNiG Superlidze.
Wynik meczu, nietypowym dla siebie rzutem z koła, otworzył Michał Jurecki, który już po kilkunastu sekundach dołożył kolejne trafienie dla mistrzów Polski. Dzięki temu zaledwie po minucie gry kielczanie prowadzili 2:0. Chwilę później udanym rzutem odpowiedział Michał Stankiewicz, ale to był pierwszy i ostatni kontakt bramkowy, jaki Zagłębie nawiązało w całym meczu. Kielczanie już od pierwszych minut spotkania imponowali skutecznością i raz za razem dziurawili bramkę strzeżoną przez gości.
W 6. minucie po rzucie Manuela Strleka gospodarze prowadzili już 8:2, a o czas dla swojego zespołu zmuszony był poprosić trener Jerzy Szafraniec. Jego uwagi na niewiele się jednak zdały, bo kielczanie szybko rzucili kolejne dwa trafienia i powiększyli swoją przewagę do ośmiu oczek. Lubinanie co prawda bardzo się starali i nawet udawało im się wypracowywać pozycję rzutowe, ale wtedy trafiali na strzegącego słupków gospodarzy, Sławomira Szmala, który nie miał większych problemów z odbiciem ich rzutów.
Kielczanie bez większych problemów wypracowali sporą przewagę, którą z wielkim opanowaniem kontrolowali. Ich spokój został jednak zaburzony w 28. minucie, kiedy upadł na parkiet Piotr Grabarczyk. Zawodnik przez dłuższą chwilę zwijał się na boisku z bólu, a następnie z pomocą trenera odnowy biologicznej zszedł do szatni. Na szczęście dla mistrzów Polski, jego uraz nie okazał się groźny i już na początku drugiej połowy gracz pojawił się na ławce rezerwowych.
Jak można się było spodziewać, w drugiej połowie obraz gry niewiele się zmienił. Podopieczni Talanta Dujszebajewa z minuty na minutę powiększali swoją przewagę i kibice zgromadzeni w Hali Legionów zastanawiali się czy ich ulubieńcy przekroczą granicę pięćdziesięciu trafień. Szczególnie dobrze w szeregach gości spisywali się skrzydłowy Manuel Strlek i Ivan Cupić. Chorwaci rzucili w sumie dwadzieścia pięć bramek, z czego aż czternaście przypadło w udziale młodszemu z nich - popularnemu "Manu".
Na szczęście dla lubinian, w drugiej części meczu, zdecydowanie lepiej zaczęli sobie radzić w ofensywie. Co prawda, wiadomo już było, że nie będą w stanie nawiązać walki z mistrzami Polski, ale w znaczący sposób zmniejszyli rozmiary swojej porażki. Najskuteczniejszymi zawodnikami Zagłębia byli Michał Stankiewicz oraz Faruk Halilbegović autorzy siedmiu trafień.
Ostatecznie kielczanie zwyciężyli 48:34 i dzięki tej wygranej zakończyli fazę grupową z kompletem zwycięstw.
Vive Tauron Kielce - Zagłębie Lubin 48:34 (23:13)
Vive Tauron: Szmal, Sego – Grabarczyk, Jurecki 3, Tkaczyk 4, Chrapkowski 3, Bielecki 4, Strlek 14, Musa 5, Zorman 3, Rosiński 1, Cupić 11.
Kary: 4 minuty
Karne: 3/6
Zagłębie: Shamrylo, Wiącek, Małecki - Michałów 1, Stankiewicz 7, Gumiński 5, Przysiek 3, Kużdeba 2, Marciniak 2, Macharashvili 2, Szymyślik 3, Halilbegović 7, Wolski 2, Nowakowski.
Kary: 8 minut
Karne: 3/5
Kary: Vive Tauron - Jurecki, Chrapkowski, Zagłębie - Marciniak, Szymyślik, Wolski, Nowakowski.
Sędziowali: Rafał Puszkarski (Legionowo), Grzegorz Młyński (Zwoleń).
PS Widzę, że po macedońskim laniu, powoli dochodzicie już do siebie, he he.