Nielbiści zaczynają mieszać - relacja z meczu Nielba Wągrowiec - Śląsk Wrocław

Mamy pierwszą niespodziankę w fazie play-out. Wągrowiecka Nielba po ciekawym spotkaniu pokonała Śląsk Wrocław 27:24 (15:12).

Grająca bez ciśnienia na wynik wągrowiecka drużyna pokazała po raz kolejny pokaz dobrej piłki ręcznej, który w końcu dał zwycięstwo po sześćdziesięciu minutach różnicą trzech trafień.
  [ad=rectangle]
Pierwsze piłki pokazały w sobotę kto w tej rywalizacji będzie nadawał ton przynajmniej w obrębie pierwszej połowy. Gospodarze zdołali już przyzwyczaić swoich sympatyków do tego, że swoje akcje w ataku pozycyjnym rozgrywa bardzo długa nawet do pokazania gry pasywnej przez parę sędziowską, co pozwoliło w dzisiejszym starciu utrzymać dobrą skuteczność rzutową na bramkę rywala. Po interwencji Cezarego Marciniaka akcję zespołu zakończył Paweł Smoliński, który w 15. minucie wyprowadził swój zespół na trzy bramkowe prowadzenie 8:5. Dzięki kontratakowi goście zniwelowali przewagę Nielby na 8:7 dwie minuty później.

Po tym rzucie Arkadiusza Miszki Śląsk wyszedł z aktywną obroną, która zmusiła miejscowych do niecelnego rzutu w poprzeczkę Bartosza Świerada. Chwilę po tym tym samym popisał się Michał Adamuszek i po osiemnastu minutach gry nadal mieliśmy prowadzenie MKS-u 8:7.  W 20. minucie na tablicy wyników pojawił się pierwszy w tym meczu remis po 9 po celnym rzucie Grzegorza Garbacza.

Na osiem minut przed zakończeniem pierwszej połowy w szeregach Nielbistów pojawił się krótki przestój, z którego punktowali przyjezdni, a dokładniej Łukasz Białaszek, który zdobył gola po przechwycie w defensywie. Z karnego wyrównał Bogdan Oliferchuk i było 10:10.

Nieskuteczność Śląska Wrocław już w samej końcówce świetnie wykorzystali gospodarze, którzy popełniając bardzo mało prostych błędów powiększali swoje prowadzenie, a na minutę przed ostatnią syreną wynosiło one 14:11. Wynik ustalił Smoliński na 15:12.

W dobrych humorach do szatni zatem schodzili szczypiorniści beniaminka z Wielkopolski, którzy dzięki bardzo dobrej grze Oliferchuka, Tórza i Marciniaka, który odbił parę piłek mogli cieszyć się z prowadzenia, które planowali utrzymać do końca tego meczu.

Tak, jak dobrze Nielba Wągrowiec rozpoczęła sobotnie spotkanie, tak dobrą grę na początku drugiej połowy pokazali piłkarze ręczni Śląska, którzy już w 34. minucie doprowadzili do wyrównania 15:15.

Potem, jakby coś pękło w grze popularnych Wojskowych, którzy popełniali coraz większą liczbę błędów swoje "trzy grosze" dołożyli do tego sędziowie, którzy aktywnie posyłali wrocławian na ławkę kar. W 40. minucie po rzucie Mindaugasa Tarcijonasa Nielba prowadziła 19:16.

Śląskowi pozostawało dwadzieścia minut walki, w której musieli zrobić wszystko, aby odwrócić ten jakże niekorzystny dla siebie wynik. W 50. minucie po wykorzystaniu rzutu karnego przez Macieja Ścigaja w Wągrowcu zrobiło się już tylko 22:21. Niesieni fantastycznym dopingiem ze strony kibiców Żółto-Czarni utrzymali, a nawet powiększyli prowadzenie na 25:21 po trafieniu Michała Tórza. Tego już ekipa z Wągrowca nie mogła wypuścić z rąk. W 57. minucie meczu prowadziła 26:23. Trafienie dołożył Świerad i dwa punkty w tabeli dopisali sobie gracze trenera Markuszewskiego, która na pewno może być zadowolony z postawy swojego młodego zespołu.

MKS Nielba Wągrowiec - WKS Śląsk Wrocław 27:24 (15:12)

MKS Nielba: Marciniak, Konczewski - Smoliński 5, Oliferchuk 6, Kamyszek 1, Gąsiorek 2, Świerad 3, Tarcijonas 2, Tórz 5, Biniewski 1, Skrzypczak 2, Widziński, Pietrzkiewicz, Radzicki.
Kary: 8 min.
Karne: 3/4.

WKS Śląsk: Cudic - Krupa 1, Garbacz 1, Jarowicz 1, Miszka 4, Adamuszek 4, Radojević 4, Ścigaj 5, Białaszek 3, Telepnev 1, Herudziński, Wróblewski.
Kary: 12 min.
Karne: 2/3.

Sędziowie: Mroczkowski J., Mroczkowski D. (Sierpc).
Delegat: Uczyński Z. (Szczecin).

Źródło artykułu: