Marcin Ziach: Cieszycie się na rywalizację w Final Four Pucharu Polski czy - po klęsce w play offach - to raczej smutna konieczność?
Aleksandr Bushkov: Nie powiem, że sezon się dla nas skończył. Musimy dalej walczyć, bo jeszcze trochę meczów nam zostało. Życie na play offach się nie skończyło, są tylko inne cele. W Final Four będziemy mogli mierzyć się z najlepszymi i to nas cieszy. Vive na pewno będą faworytem meczu w półfinale, ale oni też muszą szafować siłami i my możemy na tym skorzystać. Chcemy się pokazać z dobrej strony i walczyć o dobry wynik na Torwarze.
Rozgrywki PGNiG Superligi Mężczyzn zeszły na dalszy plan?
- Będziemy chcieli odzyskać twarz i walczyć o piąte miejsce. Uciekł nam jeden czy drugi cel, ale jako profesjonalni sportowcy nie możemy się poddawać i załamywać niepowodzeniami. Musimy w każdym meczu walczyć o zwycięstwo i czerpać radość z tego, że robimy co kochamy.
[ad=rectangle]
Piąte miejsce to jednak wynik, który nikogo nie zachwyci.
- Ale nie możemy tej rywalizacji odpuścić. Mamy mało ludzi w kadrze, ale na pewno nikomu nie zabraknie motywacji do tego, by zagrać na całego i udowodnić, że to był wypadek przy pracy. Oddajemy Azotom, że zagrali dwa dobre mecze, byli lepsi od nas i awansowali zasłużenie, ale na dwumeczu z nimi sezon się nie skończył.
ZPRP zastanawia się nad rozłożeniem miejsc w Pucharze EHF na przyszły sezon. Droga przez Final Four Pucharu Polski do Europy, to dobry pomysł?
- Na pewno to dodatkowa motywacja dla wszystkich tych zawodników, którzy w Górniku zostają i będą grali w Zabrzu w przyszłym sezonie. Ja na to liczę i wierzę, że będzie mi dane zagrać z moim klubem w europejskich pucharach. To także dodatkowy argument przy rozmowach transferowych, bo łatwiej przekonać zawodnika do transferu do klubu, który zagra w Europie. Za dużo nam w tym sezonie okazji uciekło, więc w Pucharze Polski musimy powalczyć.
Zagrać decydujący o trzecim miejscu mecz z Azotami Puławy - bo najpewniej tak będzie - to będzie dla was dodatkowy smaczek?
- Mamy rachunki do wyrównania i na pewno mobilizacji na ten mecz nam nie zabraknie. Po dwóch porażkach fajnie będzie z nimi zagrać w Pucharze Polski i urwać im zwycięstwo.
Wracając do play offów - wiecie już co nie zagrało w drugiej połowie meczu w Puławach?
- Analizowałem to dla siebie, bo z zespołem jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. Nasunęło mi się kilka wniosków, ale zostawię to dla siebie. Nie będę w mediach tego tematu roztrząsał.
Odpowiedź jest tak trudna czy... niewygodna? Pierwsza połowa była świetna w waszym wykonaniu, a po przerwie w ogóle nie wyszliście z szatni.
- Pierwszą połowę zagraliśmy naprawdę na bardzo dobrym poziomie i Azoty nie umiały nic zrobić. Po przerwie nie mam pojęcia co się stało. My sami chyba jeszcze nie wiemy tak do końca, co się stało po przerwie, że zagraliśmy tak fatalnie. Może jednym z problemów były braki kadrowe, bo graliśmy bez kluczowych graczy w defensywie, a kolejne kontuzje już na parkiecie się przydarzyły. Tej szerokiej kadry na pewno nam brakowało.
Wielu ekspertów uznało, że część zawodników - zwłaszcza tych, którzy zagrają w Azotach w przyszłym sezonie - grało na pół gwizdka.
- To jest bardziej pytanie do chłopaków, którzy odchodzą. Jeśli są profesjonalistami i sportowcami, to powinni do końca walczyć o dobro Górnika. Mnie jest ciężko powiedzieć czy w tym dwumeczu oni odpuszczali. Patryk Kuchczyński w Puławach nie zagrał dłużej, bo na początku złapał kontuzję. Michał Kubisztal też się leczy, a Robert Orzechowski w drugim meczu pokazał się z dobrej strony w pierwszej połowie. W drugiej połowie całej drużynie poszło słabo, więc on też spuścił z tonu.
Prezes Bogdan Kmiecik po meczu w Puławach już z wami rozmawiał?
- Mieliśmy rozmowę z nim po meczu w szatni, ale to co powiedział zostaje między nami. Żadnej oficjalnej rozmowy czy spotkania z prezesem nie było. Mamy swoje cele do zrealizowania i na tym się skupiamy.