Reprezentacja Rumunii wysoko zawiesiła poprzeczkę polskim szczypiornistom w inauguracyjnym spotkaniu turnieju majowego. Biało-Czerwoni kontrolowali przebieg pojedynku, jednak nie zdołali wypracować na tyle bezpiecznej przewagi, by na kilka minut przed końcowym gwizdkiem sędziego zapewnić sobie wygraną.
- Nie był to łatwy mecz. Było dużo momentów, w których brakowało może zgrania. Mieliśmy sporo czasu przed pierwszym meczem, ale jednak jak widać było go trochę za mało, bo popełniliśmy dużo błędów. Najważniejsze, że wygraliśmy i kibice dopisali - powiedział Bartosz Jurecki.
[ad=rectangle]
W spotkaniu z Rumunią mocnym punktem polskiego zespołu byli kołowi. Zarówno Bartosz Jurecki, jak i Kamil Syprzak spisali się znakomicie. Partnerzy często dogrywali do nich piłki, a ci albo zdobywali bramki, albo akcje z ich udziałem kończyły się odgwizdaniem rzutu karnego. Bartosz Jurecki nieźle sobie radził także na linii siódmego metra.
- Było dużo miejsca, chłopacy dogrywali. Pozostało tylko robić swoje. Każdy element naszej gry może być jeszcze lepszy, mamy nad czym pracować. Kontra czy obrona może przynosić nam jeszcze więcej korzyści - ocenił kołowy Biało-Czerwonych.
Reprezentacja Polski po raz kolejny ma okazję występu przed własną publicznością. Ponownie jednak towarzyski turniej rozgrywany jest w nie najlepszym terminie dla kibiców. Polscy szczypiorniści cieszą się z faktu, że mogą zaprezentować się w domu. Biało-Czerwoni w każdym meczu walczą o zwycięstwo, by dać powody do zadowolenia sympatykom szczypiorniaka. - W Polsce gra się zupełnie inaczej, kibice dopisują, jest świetna atmosfera, tutaj dodatkowej motywacji nie potrzeba - zakończył Bartosz Jurecki.