Spadek po czterech latach - podsumowanie sezonu w wykonaniu ŚKPR-u Świdnica

W Świdnicy zdawano sobie sprawę, że to będzie trudny sezon, ale nikt nie zakładał nawet gry w barażach. Było jeszcze gorzej. ŚKPR bezpośrednio spadł do II ligi. Przyczyny tego stanu rzeczy są złożone.

Przemysław Grzyb
Przemysław Grzyb

Przed sezonem

W Świdnicy postawiono na stabilizację. Gruntownie odmłodzony przed dwoma laty zespół w sezonie 2013/14 okrzepł, a w sezonie 2014/15 zdobyte doświadczenie i systematyczna praca miała zacząć przynosić efekty. W kadrze Szarych Wilków zabrakło Stanisława Makowiejewa  i Andrzeja Brygiera. Pierwszy przeniósł się do Siódemki Miedzi Legnica, drugi trafił do drugoligowej Żagwi Dzierżoniów. Po stronie strat zapisano też nazwisko Bartłomieja Pawlaka. Bramkarz, który w grudniu 2013 roku złamał nogę, trafił do drugoligowego Moto-Jelczu Oława. W zamian do miasta nad Bystrzycą sprowadzono z Kar-Do Gdynia 20-letniego reprezentanta Polski juniorów Damiana Karpińskiego, również młodziutkiego bramkarza Konrada Gila (Siódemka Chełmek). Dodatkowo skład uzupełniła grupa juniorów oraz wracający do uprawiania piłki ręcznej, wychowanek świdnickiej drużyny, były gracz Zagłębia Lubin Łukasz Czerwiński.
- Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że sezon będzie dla nas trudny, ale osobiście jestem spokojniejszy niż w poprzednich latach - mówił przed sezonem Jacek Przenzak, wiceprezes ds. sportowych ŚKPR-u Świdnica. – Skład jest podobny do tego sprzed roku. Nasza młodzież jest już rok starsza i cały czas się zgrywa. W szatni jest dobra atmosfera, nie ma „gwiazdorzenia”. Cel podstawowy to utrzymanie, ale zadaniowo celujemy w 7-8 miejsce.
Kamil Rogaczewski jest jednym z kilku zawodników ŚKPR-u Świdnica, który przeszedł drogę od awansu do spadku z I ligi Kamil Rogaczewski jest jednym z kilku zawodników ŚKPR-u Świdnica, który przeszedł drogę od awansu do spadku z I ligi
Pierwsza runda Na inaugurację świdniczanie pechowo, jedną bramką przegrali u siebie z Ostrovią. Potem jednak Szare Wilki ograły beniaminków z Zielonej Góry i Ostrowca Świętokrzyskiego. Cztery punkty po trzech meczach uznano za satysfakcjonujące otwarcie sezonu. Jak się później okazało pierwszym elementem układanki spadku był mecz piątej kolejki z KSSPR Końskie. Porażka nie była tak bolesna, jak strata Damiana Karpińskiego, który nabawił się kontuzji kolana i na boisku nie wrócił już do końca sezonu. Drugim kluczowym wydarzeniem sezonu była porażka na własnym parkiecie z SPR-em Tarnów w 9. kolejce. Mecz był głównym daniem obchodów 40-lecia piłki ręcznej w Świdnicy. Świdniczanie przegrali 26:27, chociaż jeszcze na niespełna cztery minuty przed końcem prowadzili różnicą czterech goli! Na szczęście tydzień później ŚKPR zrehabilitował się wygrywając w Kaliszu, ale do końca rundy dwa punkty udało się zdobyć jeszcze tylko raz - po wygranej w 13. kolejce z MTS-em Chrzanów. W całej pierwszej rundzie ŚKPR zdobył osiem punktów, dawało to wprawdzie miejsce nad kreską, ale też było sygnałem, że o utrzymanie nie będzie wcale tak łatwo.
Świdniczanie mieli problem ze zdobywaniem bramek rzutami z drugiej linii, ale na trafienia Mateusza Piędziaka można było liczyć niemal w każdym meczu Świdniczanie mieli problem ze zdobywaniem bramek rzutami z drugiej linii, ale na trafienia Mateusza Piędziaka można było liczyć niemal w każdym meczu
Druga runda Zimą w Świdnicy postanowiono poszukać wzmocnień. Przez moment zanosiło się nawet na kilka spektakularnych nazwisk, ale nic z tego nie wynikło i w pierwszych meczach trener Krzysztof Terebun musiał sobie radzić tymi zawodnikami, z którymi pracował dotychczas. W zespole siadła jednak atmosfera. Po słabym występie w Ostrowie Wielkopolskim Terebun powiedział "pas" i zrezygnował z prowadzenia drużyny (potem poprowadził jeszcze ŚKPR w zwycięskim meczu z akademikami z Zielonej Góry). Następcą Terebuna został niespodziewanie Grzegorz Gowin. Dla popularnego "Łychy" był to faktyczny debiut trenerski w Polsce, ale wcześniej był już grającym asystentem trenera w Austrii. Dodatkowo działaczom ŚKPR-u udało się wypożyczyć z Gwardii Opole Jakuba Kłodę i Adama Cioska. Wydawało się, że takie roszady będą wystarczające do wykonania planu minimum i spokojnego utrzymania w lidze. I wtedy doszło do kolejnego kluczowego zdarzenia. W wyjazdowym spotkaniu z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski kontuzji nabawił się bramkarz Błażej Potocki. Dla bazującego na defensywie i właśnie bramkarzu ŚKPR-u było to kolosalne osłabienie. Kolejnymi gwoździami do trumny były porażki jedną bramką u siebie z Czuwajem Przemyśl i Viretem Zawiercie. ŚKPR przełamał się dopiero w 23. kolejce. Wygrana z MKS-em Kalisz była już jednak tylko przedłużeniem coraz niklejszych nadziei już nie tyle na utrzymanie, co grę w barażach. W 25. kolejce ŚKPR wygrał z Olimpem Grodków, ale rywale w walce o utrzymanie też nie próżnowali. Paradoksalnie po wygranej z Olimpem los Szarych Wilków był już przesądzony. Ostatni, zakończony remisem wyjazdowy mecz w Chrzanowie miał już tylko znaczenie symboliczne.
Kontuzja Błażeja Potockiego na początku drugiej rundy mocno skomplikowała sytuację Szarych Wilków Kontuzja Błażeja Potockiego na początku drugiej rundy mocno skomplikowała sytuację Szarych Wilków
Kluczowa postać Choć wydaje się to nieprawdopodobne, to spadkowicz ze Świdnicy legitymował się trzecią defensywą w lidze! Była w tym wielka zasługa wszystkich graczy oddelegowanych do zadań defensywnych, ale wielkie słowa uznania należą się zwłaszcza bramkarzowi Błażejowi Potockiemu, który robił między słupkami co tylko mógł, aby pomóc kolegom. O ile bowiem ŚKPR imponował grą w obronie, to w ofensywie było kiepsko, a czasami wręcz dramatycznie...
Czy ŚKPR Świdnica szybko powróci do I ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×