Mimo ambitnej postawy w rewanżowym meczu, zawodnicy Chrobrego nie zdołali odrobić strat z pierwszego spotkania z PGE Stalą Mielec. Dolnośląska drużyna sobotnie starcie w Mielcu rozpoczęła fatalnie i dopiero w drugiej połowie rzuciła się do pogoni za rywalami. Efekt tego był taki, że na kilka minut przed końcową syreną Chrobry prowadził już różnicą pięciu goli. Do pełni szczęścia i awansu brakowało im wówczas zaledwie jednego trafienia.
[ad=rectangle]
- Pięć bramek nic nam nie dawało, więc walczyliśmy o to jeszcze jedno trafienie. Stal dorzuciła jednak dwie bramki i mecz skończył się tak, a nie inaczej - stwierdził na pomeczowej konferencji Krzysztof Przybylski.
Szkoleniowiec ekipy z Głogowa żałował jedynie, że jego drużyna w pierwszym meczu na własnym parkiecie nie zdołała osiągnąć lepszego rezultatu. - Brakowało nam tego pierwszego meczu, pierwszych sześćdziesięciu minut, które zagraliśmy u siebie bardzo słabo. W rewanżu Wiktor Kubała rzucił 11 bramek i w meczu w Głogowie brakowało takiej dyspozycji skrzydłowych - ocenił.
Mimo porażki w dwumeczu, trener Chrobrego był zadowolony z postawy swych zawodników w drugiej połowie starcia w Mielcu. - Chcę podziękować mojemu zespołowi, bo pokazał charakter i serce do walki. Niewiele brakowało, a wywieźlibyśmy z Mielca jeszcze korzystniejszy wynik, który promowałby nas do dalszej walki o 5. miejsce. Niestety, nie udała się nam ta sztuka - dodał.
Chrobry o 7. miejsce na koniec sezonu powalczy z MMTS-em Kwidzyn. Pierwszy mecz rozegrany zostanie w nadchodzący weekend na parkiecie kwidzyńskiej ekipy, rewanż odbędzie się tydzień później na Dolnym Śląsku.