Po dwóch spotkaniach w Szczecinie rywalizacja o brązowy medal przenosi się do Puław. Z uwagi na specyfikę obiektu (nie nadaje się do przeprowadzenia transmisji telewizyjnej) zmagania na żywo śledzić będą mogli jedynie kibice, którzy zdecydują się odwiedzić obiekt osobiście. Dla szczypiornistów KS Azotów ten pryzmat wydaje się być niezwykle cenny i zechcą takie wsparcie większej rzeszy kibiców wykorzystać. - Oby nam się to udało - nie krył w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Adam Skrabania.
[ad=rectangle]
Gospodarze są w niewątpliwie korzystniejszej sytuacji. W Grodzie Gryfa osiągnęli cel i odnieśli cenne zwycięstwo. W hali MOSiR staną przed swoją historyczną szansą. - Z tego co pamiętam Puławy nie miały jeszcze medalu. Super byłoby ten historyczny krążek zdobyć - przyznał skrzydłowy. Po chwili jednak dodał. - Do wygrania są jeszcze dwa mecze. Wiele może się zdarzyć. Chciałbym, aby udało nam się utrzymać to, że u siebie z Pogonią nie przegrywamy. Wtedy wygramy 3:1 - zaznaczył Skrabania.
Bardzo optymistycznie do rywalizacji numer trzy i cztery podchodzi także obrotowy Paweł Grzelak. Jego zdaniem dyspozycja dnia będzie miała kluczowe znaczenie, ale nie powtórzy się sytuacja ze Szczecina, kiedy to dzień po dniu widzieliśmy zupełnie inne zespoły. - W tej rywalizacji decydować będzie dyspozycja dnia, dyspozycja bramkarzy czy też rzutowa. Myślę jednak, że u siebie wygramy oba mecze i zawiesimy medale na szyjach - oznajmił drugi z naszych rozmówców.
Bilans spotkań Pogoni w Puławach rzeczywiście nie wygląda zbyt optymistycznie. Nigdy nie było jednak tak, by mecze między tymi drużynami rozgrywane były dzień po dniu. Tego najbardziej obawiają się miejscowi kibice. Ci bowiem już nie raz byli świadkami, kiedy to ich ulubieńcy dominowali w jednym meczu, by w drugim być cieniem siebie. Wykorzystają to podopieczni Rafała Białego. Jeśli wygrają choć raz, batalia ta zakończy się w pięciu spotkaniach.
Pierwsze weekendowe spotkanie zostanie rozegrane w piątek 22 maja. Początek meczu o godzinie 18.00.