Polska drużyna narodowa w niedzielne popołudnie mogła zameldować swoim kibicom wykonanie zadania, a takim było zapewnienie sobie udziału w mistrzostwach świata, które zostaną rozegrane w Danii. - Tak jak pan zauważył, zadanie spełniliśmy, bo był nim awans do mistrzostw świata. Przed nami na jesieni są jeszcze eliminacje do mistrzostw Europy, które też będą pewnego rodzaju formą przygotowań do grudniowego turnieju. Dziewczyny dobrze zagrały w pierwszym meczu, jeszcze lepiej w drugim. To było najważniejsze - skomentował na łamach portalu SportoweFakty.pl Antoni Parecki.
[ad=rectangle]
- Wyciągnęliśmy wnioski z pierwszego meczu, gdzie po przerwie nasza gra nie bardzo nam wychodziła. Nie udawały się nam wszystkie zagrywki. Prowadzenie do przerwy sześcioma bramkami na Ukrainie, a po przerwie wynik brzmiał 10:10. Rozmawialiśmy o tym przed tym meczem i w przerwie, aby tego nie powtórzyć. Zdecydowanie lepiej zaczęliśmy drugą połowę, prowadziliśmy nawet dziesięcioma bramkami. Wszystkie mogły zagrać i nawet każda rzuciła gola. Wszystkie trzy bramkarki wystąpiły, więc cały zespół się pokazał - zauważył szkoleniowiec.
Brak Klaudii Pielesz, która zagrała w pierwszym meczu, Karoliny Kudłacz, Aliny Wojtas czy też Karoliny Siódmiak nie okazał się być problemem nie do pokonania. Dobre zawody rozegrały zmienniczki i to nawet te bardzo młode i niedoświadczone. Sztab szkoleniowy czeka prawdziwy ból głowy? - Absolutnie ma pan rację. Jest szeroka grupa zawodniczek, które dobijają się do tej pierwszej szesnastki. Od luksusów głowa nie boli, więc to będzie ten luksusowy problem. Niewątpliwie trudne są chwile, kiedy trzeba kogoś odstawić, ale taki jest sport - przyznał Parecki.
Zapytany na koniec, czego spodziewa się po swoich podopiecznych na tych mistrzostwach, odpowiedział. - Na te mistrzostwa świata mamy jakiś cel z góry założony. Jest to konkretny cel: chcielibyśmy znaleźć się w ósemce najlepszych drużyn, co według naszej wiedzy, dałoby nam szansę grania na Olimpiadzie. To jest obecnie nasze najważniejsze zadanie - rzucił na koniec trener.