Liga nabrała rumieńców. Umowa z Polsatem Sport na pewno w tym pomogła. Niedostępny dla wielu sympatyków szczypiorniaka kanał TVP Sport przestał straszyć mało profesjonalnymi relacjami z meczów, które oglądać mogli nieliczni. Skończyły się wiecznie zadawane pytania na forach internetowych - gdzie można obejrzeć mecz? Polsat, pomimo ciągłych braków programu poświęconego piłce ręcznej i słabym komentatorom jest fantastycznym medium do promocji dyscypliny. Swój wydźwięk ma również powrót do kraju Bogdana Wenty, którego obecność podniosła rangę rozgrywek. Osoba byłego reprezentanta Polski i Niemiec powoduje, że wiele hal w Polsce zapełnia się kibicami, którzy chcą na żywo zobaczyć znanego trenera. Obecny szkoleniowiec kadry jest osobą bardzo medialną, porównywalną do Krzysztofa Hołowczyca, który również potrafił przekonać do swej dyscypliny laików sportowych. Warto również wspomnieć, ze po kilku latach exodusu polskich młodych, zdolnych graczy (m.in. Tkaczyk, Jurkiewicz, Dmytruszyński, Moszczyński, Kubisztal i Jaszka) w obecnym sezonie mamy kilka powrotów do polskiej ligi. Do Lubina wrócił były reprezentant Polski - Tomasz Morawski (grał w Stanach Zjednoczonych), w Olsztynie ponownie zobaczyliśmy Krzysztofa Szymkowiaka (HC Berchem - Luksemburg), a w Płocku gra Michał Matysik (powrót z Emiratów Arabskich). Długo można by wymieniać graczy, którzy postanowili wzmocnić polska ligę. Wydawałoby się, że wszystko idzie w dobrym kierunku i związek, który dopiero co obchodził 90-lecie swojego istnienia, potrafi wykorzystać pięć minut dla szczypiorniaka.
Tymczasem w nowy rok wchodzimy z marzeniami, ale i troskami. Kadra wkrótce stanie przed zadaniem obrony wicemistrzostwa świata. Uczucia wszystkich są mieszane, bo po świetnym poprzednim roku, 2008 nie był już tak udany. Niedomówienia w kadrze, słabsze występy, rezygnacja z gry w reprezentacji głównych motorów napędowych na pewno nie wpłynęły dobrze na morale drużyny i jej kibiców. Szybko podnieśliśmy poprzeczkę dla działaczy i zawodników, licząc na to, że ją przeskoczą...
Ze względu na zbliżająca się imprezę w Chorwacji, o której wspomniałem powyżej, liga ma przerwę do lutego. Normalnie jest to czas dla klubów, by stanąć do walki o nowych zawodników. Karuzela transferowa zawsze nakręcała okres świąteczny i sprawiała, że przerwa pomiędzy meczami w starym i nowym roku była wypełniona emocjami. Niestety, w tym roku nie jest zbyt kolorowo. Liga nabrała rumieńców, ale kluby nie są w stanie sprostać wymaganiom zawodników, kibiców i mediów, które mocno nakręcają potrzeby "rynku”. Więcej znanych nazwisk, więcej ludzi na trybunach, konferencje prasowe przy zastawionych jedzeniem stołach i jeszcze sukcesy reprezentacji - tego domagają się teraz wszyscy. W tej sytuacji wiele klubów stoi na straconej pozycji. Wydaje się, że nadal nie jesteśmy gotowi do podniesienia poziomu ligi do rangi chociażby Plus Ligi siatkówki. Lista znaczących transferów w ekstraklasie piłkarzy ręcznych przed ostatnimi meczami sezonu zasadniczego i fazą play-off na sezon 2008/2009 zamyka się, tak naprawdę, nazwiskami Henrika Knudsena (od paru tygodni w Vive Kielce), Mariusza Jurasika (na parkietach ekstraklasy zobaczymy go dopiero w kolejnym sezonie) i Michała Nowaka. Do tego dochodzi angaż na stanowisku szkoleniowca Wisły Płock Flemminga Olivera Jensena. Na próżno szukać innych sensacyjnych transferów, a działacze z rozbrajającą szczerością mówią o tym, że po prostu brak im pieniędzy na zakupy. Smutnym potwierdzeniem tej teorii jest sytuacja kobiecej sekcji AZS-u AWFiS Gdańsk.
Szklanka może być w połowie pusta lub w połowie pełna - cieszyć się trzeba z tego co mamy. Jest grupa utalentowanych młodzieżowców w polskiej lidze, którzy mają coraz większy udział w wynikach swoich zespołów. Poziom ligi jest wyrównany i często zespoły z czołówki nawet w meczach z potencjalnie słabszymi zespołami muszą wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. To dobry aspekt, bo opłaci się w przyszłości. Szkoda tylko, że liga jest ogólnie na średnim poziomie, a nasze eksportowe drużyny przegrywają z europejskimi średniakami. Dlaczego tak jest? Najłatwiej powiedzieć, że jest to wynikiem słabej kondycji finansowej klubów. Wtedy ktoś powie, że można wychować sobie młode pokolenie. Ale na to też są potrzebne pieniądze i koło się zamyka. Być może trzeba polskiej piłce ręcznej kolejnego wielkiego wydarzenia na miarę wicemistrzostwa świata. O sile takiego sukcesu mogłem się przekonać osobiście, przebywając w Wielkiej Brytanii, gdzie wszyscy Polacy oglądający triumfy piłkarzy ręcznych w Niemczech stali się raptem fanami, a nawet znawcami szczypiorniaka. Może właśnie kolejny "duży wynik ręczników" sprawi, że kluby łatwiej będą w stanie pozyskać sponsorów. Jeszcze tylko brakuje nam hal z prawdziwego zdarzenia, wypełnionych sympatykami jednej z najbardziej widowiskowych dyscyplin sportowych. Tego właśnie sobie, zawodnikom i wszystkim sympatykom piłki ręcznej życzę, oczekując na wyniki z Chorwacji.