Jerzy Ciepliński (trener AZS-u AWFiS Gdańsk): Próbujemy walczyć nie o zwycięstwo z takim zespołem jak SPR Lublin, ale egzekwować podstawowe rzeczy- główne rozwiązania w ataku pozycyjnym i w obronie. One się uczą. To jest dla nich doskonały poligon. To są młode dziewczyny po 17-18 lat, jedna bardziej doświadczona. Inaczej to przeżywają a jednocześnie ja się cieszę, że pewne rzeczy zupełnie poprawnie wykonują. My jesteśmy w bardzo trudnym położeniu. Prawdopodobnie ten zespół zostanie rozwiązany. Być może nawet nie skończymy rozgrywek ekstraklasy. Może będziemy w jakiejś tam formie funkcjonować, ale po tym co się wydarzyło na pewno bardzo trudno będzie cokolwiek odbudować. Nagle odchodzi dziesięć podstawowych zawodniczek, więc to nie jest taka prosta sprawa. Jeśli chodzi o mnie to na razie chcę jeszcze tej młodzieży troszeczkę pomóc. Będę się natomiast rozglądał za jakimś innym miejscem pracy.
Małgorzata Sadowska (bramkarka SPR-u Asseco BS Lublin): Ciężko było zagrać przeciwko byłym koleżankom. Mam wielki, wielki sentyment do miasta, do tej drużyny. Trzeba się było jednak w tym odnaleźć. Trzeba było wejść między dwa słupki i bronić. Nie ma w sporcie miejsca na sentymenty. Jest tak, że jednego dnia walczy się by klub istniał a drugiego gra się przeciwko niemu. Pierwsze słyszę żeby klub miał się całkowicie rozpaść. To wielka szkoda, ponieważ na pewno te młode dziewczyny pokazały, że są perspektywiczne, że potrafią walczyć. Pokazały kawałek dobrej piłki ręcznej. I cieszę się z tego. Jeśli jednak nie ma tej drugiej strony, nie ma pracy działaczy, którzy zapewniliby im warunki żeby mogły się rozwijać to nie wróży nic dobrego.