Tak dramatycznego scenariusza na samym starcie ligowych rozgrywek nie mógł przewidzieć chyba żaden z kibiców zasiadających w wypełnionej po brzegi hali przy ulicy Kowalskiej. Zanim jednak sympatycy opolskiej drużyny mieli powody do radości, przez większą część pojedynku musieli się sporo nacierpieć. Gospodarze weszli bowiem w mecz bardzo źle.
Po upłynięciu 20. minuty, na koncie gwardzistów były zaledwie trzy zdobyte gole! Wypracowanie dogodnej pozycji rzutowej wychodziło im niezmiernie rzadko, a ponadto niedokładnością i nieporadnością raził, szykowany do roli głównego bombardiera, Nikola Kedzo.
Z drugiej strony, spore problemy z trafieniem do bramki strzeżonej przez nieźle dysponowanego Adama Malchera mieli też jednak zawodnicy Chrobrego. Posiadali oni natomiast w swoich szeregach Tomasza Rosińskiego, siejącego ciągłe zagrożenie swoimi niekonwencjonalnymi rzutami z drugiej linii. To właśnie trafienia byłego gracza Vive Targów Kielce oraz innego z rozgrywających, Kamila Sadowskiego pozwoliły głogowianom objąć prowadzenie 7:3.
Dosłownie kilkanaście sekund przed końcem pierwszej połowy nastąpiła jednak przykra sytuacja, która nie pozostała bez wpływu na poczynania gości w drugiej części spotkania. Podczas jednej z akcji na parkiet upadł Rosiński, a jego reakcja od razu dała do zrozumienia, że z kolanem wydarzyło się coś poważnego. Po interwencji masażysty i przy pomocy kolegów opuścił co prawda boisko o własnych siłach, ale w dalszej części meczu już nie wystąpił.
Początkowe fragmenty gry po przerwie nie wskazywały jednak na to, by nieobecność jednego z liderów Chrobrego wywarła duży wpływ na postawę podopiecznych Piotra Zembrzuskiego. W pierwszych ośmiu minutach, radzili oni sobie bardzo swobodnie, powiększając swoją przewagę i wygrywając w pewnym momencie już 16:9. Przy tym wyniku o czas na żądanie poprosił trener Gwardii Rafał Kuptel. I okazało się, że był to punkt zwrotny całego widowiska.
Od tego momentu opolscy kibice oglądali bowiem zupełnie inne oblicze swoich ulubieńców niż we wcześniejszej części meczu. Sygnał do walki dali opolanom szczypiorniści, którzy nie rozpoczęli zawodów w wyjściowym ustawieniu. Między słupkami znakomitą skuteczność notował Emir Taletović, zaś w polu licznymi efektownymi zagraniami popisywali się rozgrywający Antoni Łangowski oraz Nenad Zeljić. Zawodnikom ekipy z Głogowa z czasem zaczęły puszczać nerwy, wobec czego gwardziści bardzo często grali w przewadze liczebnej - raz nawet sześciu na trzech - i stopniowo odrabiali straty.
W trudnych momentach goście mogli polegać na doświadczonym skrzydłowym Marku Świtale, lecz jego skuteczność okazała się niewystarczająca do odparcia szturmu przypuszczanego przez Gwardię. Dwa precyzyjne rzuty Sebastiana Rumniaka na dwie minuty przed końcowym gwizdkiem doprowadziły do remisu 22:22, a dobra postawa opolskich defensorów w ostatniej akcji meczu pozwoliła miejscowym cieszyć się w wywalczenia ważnego punktu.
Wiktor Gumiński z Opola
Gwardia Opole - Chrobry Głogów 23:23 (7:12)
Gwardia: Malcher, Taletović - Trojanowski 4/1, Zeljić 4, Łangowski 3, Rumniak 3, Milas 2, Prokop 2, Jankowski 1, Kedzo 1, Knop 1/1, Simić 1, Tarcijonas 1
Karne: 2/3
Kary: 10 min.
Chrobry: Stachera, Kapela - Świtała 6/3, Sadowski 5, Rosiński 4, Babicz 3, Miszka 2, Kubała 1, Płócienniczak 1, Tylutki 1, Bąk, Jurecki, Kandora,
Karne: 3/4
Kary: 16 min.
Kary: Gwardia - 10 min. (Rumniak - 4 min., Milas, Prokop, Tarcijonas - po 2 min.); Chrobry - 16 min. (Płócienniczak, Tylutki - po 4 min., Jurecki, Kandora, Miszka, Stachera - po 2 min.)
Sędziowie: Cezary Figarski, Dariusz Żak (obaj Radom)
Widzów: 1000.