Łabędzi śpiew PGE Stali Mielec

Kamil Kołsut 21 Września 2015, 16:07

Pierwsza połowa symbolicznie pokazała miarę upadku mieleckiej drużyny. Gospodarze bawili się przednio, choć z powodu kontuzji na trybunach usiedli Piotr Masłowski i Nikola Prce, a szansę gry od pierwszej minuty dostał młodziutki Bartosz Kowalczyk. Jedenaście bramek różnicy. Policzek. Na koniec 33:24. Gdyby nie nonszalancja i rozluźnienie, puławianie wygraliby znacznie wyżej.

• Zagłębie Lubin. Ucieczka przed klątwą

Latem klub opuścili Paweł Noch, Rafał Gliński, Marek Szpera i Kamil Krieger. Przed chwilą pracodawcę zmienił Grzegorz Sobut. Niebawem w nowych barwach powinien zadebiutować Damian Krzysztofik, a do przeprowadzki szykuje się także Damian Kostrzewa. Nie da się grać za "Bóg zapłać". Mieleckie władze obiecywać lubią. Każda naiwność ma jednak swoje granice.

Zespół klejony przez Tadeusza Jednoroga (to fachowiec, co się zowie i szkoda, że wciąż ciągnie się za nim afera płocko-piotrkowska) potrafił wygrać z MMTS-em Kwidzyn. Chwała mu za to. To był jednak Stali łabędzi śpiew. Drużyna rwie się w szwach.

PGNiG Superliga rzekomo rośnie w oczach. Rok temu w elicie zwijała się Nielba Wągrowiec. Teraz czołgają się kluby z Mielca i Wrocławia. Organizacyjna przepaść między czołówką a dnem momentami przeraża. Szkoda, że radość z takich projektów jak puławski czy głogowski musimy przełykać razem z żalem nad losem innych, zasłużonych firm.

Kamil Kołsut

Wyniki 4. kolejki

PGNiG Superliga: Grupa Select