Koncert Śląska Wrocław w derbach. Zagłębie Lubin rozbite

Szczypiorniści Śląska Wrocław rozegrali świetny pojedynek z Zagłębiem Lubin i odnieśli ważne zwycięstwo w perspektywie walki o utrzymanie w PGNiG Superlidze Mężczyzn.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński

Szczypiorniści Śląska Wrocław od początku sezonu nie zachwycają swoją formą. Dopiero w piątej kolejce wrocławianie sięgnęli w Mielcu po pierwsze punkty, gdzie w niezwykle istotnym meczu pokonali miejscową Stal. O ile porażek Śląska w pierwszych kolejkach można było się spodziewać, to już zaledwie jedno zwycięstwo Zagłębia Lubin w pięciu spotkaniach jest sporym zaskoczeniem. Szczypiorniści trenera Pawła Nocha przyjechali do Wrocławia z nadzieją na poprawę niezbyt okazałego dorobku.

W spotkanie derbowe świetnie weszli wrocławianie. Igor Żabić i Jakub Łucak urywali się defensorom Miedziowych i w sytuacjach sam na sam z Jurijem Szamryło nie dawali szans bramkarzowi Zagłębia. Po 10 minutach Śląsk prowadził 7:3 i lubinianie wydawali się bezradni wobec bardzo dobrze dysponowanych wrocławian.

Gospodarze pojedynku grali koncertowo w obronie i w ciągu 20 minut Krzysztof Szczecina ledwie 6 razy wyciągał piłkę z siatki. Problemem dla Zagłębia okazał się brak w składzie Faruka Halilbegovicia - bez jednego ze swoich liderów lubinianie nie mogli znaleźć sposobu na sforsowanie szczelnej defensywy dowodzonej przez Bartosza Witkowskiego. Szczególnie raziła nieskuteczność Miedziowych w grze na skrzydłach.

Wrocławianie natomiast zupełnie nie przypominali zespołu z pierwszych kolejek. Kapitalnie w bramce spisywał się Szczecina i graczom Śląska nie pozostało nic innego jak wykorzystać nieporadność rywali w ataku. W kontrach ważne bramki dorzucali Łukasz Białaszek i wspomniany już Łucak, który w ciągu 30 minut 7 razy trafił do siatki. O grze gospodarzy w pierwszej połowie nie można napisać właściwie nic złego - wrocławianie zeszli na przerwę prowadząc aż 19:9.

W drugiej odsłonie na parkiecie niewiele się zmieniło - na Śląsk nie było mocnych. Po stronie Miedziowych jedynie Kamil Krieger znajdował sposób na Krzysztofa Szczecinę, jednak brakowało mu wsparcia kolegów. Lubinianie wyszli na drugą część bez wiary w odrobienie strat. Przy tak dysponowanym Śląsku Zagłębie nie miało szans na nawiązanie walki. Wrocławianie do końca pojedynku kontrolowali wydarzenia na boisku i po świetnym meczu rozgromili Zagłębie 31:21, w czym ogromna zasługa niesamowitego Krzysztofa Szczeciny w bramce.

Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin 31:21 (19:9)

Śląsk: Szczecina, Prus - Golubović 4, Białaszek 4, Żabić 5/1, Łucak 8, Vojvodić 6, Adamuszek, Koprowski 2, Krupa 2, Witkowski, Andreou
Karne: 1/3
Kary: 2 min.

Zagłębie: Skrzyniarz, Szamryło - Gudz, Krieger 4, Dzono 2, Macharaszwili, Czuwara 1, Marciniak, Gumiński 2/1, Bartczak 3, Wolski, Szymyślik 4, Kużdeba 1, Przysiek, Stankiewicz 3, Pietruszko 1
Karne: 1/1
Kary: 8 min.

Kary: Śląsk - 2 min. (Witkowski - 2 min.); Zagłębie - 8 min. (Gudz - 2 min., Marciniak - 2 min., Bartczak - 2 min., Pietruszko - 2 min.)

Sędziowie: Bąk - Ciesielski

Marcin Górczyński z Wrocławia 

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×