Sukcesy reprezentacji, przeciętna liga - szwedzka piłka ręczna dwóch prędkości

Zwycięzca ligi szwedzkiej z ubiegłego sezonu - IFK Kristianstad będzie rywalem Vive Tauronu Kielce. Chociaż reprezentanci tego kraju liczą się na arenie międzynarodowej, brakuje sukcesów miejscowych klubów.

W ubiegłym sezonie mistrz Szwecji - Alingsas HK z bilansem jednego zwycięstwa i dziewięciu porażek zajął ostatnie miejsce w grupie B Ligi Mistrzów. W poprzednich rozgrywkach HK Drott Halmstad w najbardziej prestiżowych rozgrywkach w Europie spisał się jeszcze gorzej - raz zremisował i dziewięć razy przegrał. Wcześniejsi mistrzowie - IK Sävehof w sezonie 2011/12 odpadli w 1/8 finału, a rok później też byli ostatni w grupie. Z pewnością postawa szwedzkich drużyn w Lidze Mistrzów nie pokazuje potencjału piłki ręcznej w tym kraju. Szwedzka drużyna - Örebro SK jedyny raz w finale Pucharu Europy (poprzednik Ligi Mistrzów) zagrała w sezonie 1956/57. Od tego czasu tylko trzy razy Szwedzi zdołali awansować do półfinału. W tym czasie trzy razy do finału Pucharu Europy awansowały drużyny z Polski - dwa razy Wybrzeże Gdańsk i raz Śląsk Wrocław.

Brak sukcesów zespołów ligowych nigdy nie odzwierciedlał poziomu szwedzkiej piłki ręcznej. Reprezentacja Szwecji zdobyła 14 medali mistrzostw świata (w tym 5 złotych), 5 razy byli mistrzami Europy i do tego mają w swoim dorobku 4 srebrne medale Igrzysk Olimpijskich, w tym w Londynie w 2012 roku. Przeciętna liga to nie jest jednak przypadek, co potwierdzają zawodnicy, którzy w przeszłości grali w Szwecji.

W porównaniu do Polaków, Szwedzi nie traktują swoich rodzimych rozgrywek w pełni poważnie. - To jest liga półprofesjonalna. W większości klubów jest tylko jeden trening dziennie, który zajmuje półtorej-dwie godziny. 50-60 procent Szwedów grających w Elitserien chodzi do pracy. Oczywiście nie brakuje im woli walki i gdy chodzą po pracy na treningi, dają z siebie wszystko - powiedział Dawid Nilsson, wielokrotny reprezentant Polski mający szwedzkie korzenie. Po upadku Wybrzeża Gdańsk na początku XXI wieku, przeniósł się on do IFK Skovde.

Brak sukcesów szwedzkich klubów nie oznacza, że nie jest to popularny sport w tym kraju. - Jest tam duża kultura piłki ręcznej. To sport numer 3 w Szwecji po piłce nożnej i hokeju. Jeśli chodzi o ligę, to na sytuację ekonomiczną klubów wpływają wysokie podatki. Kluby nie mogą sobie pozwolić na stuprocentową profesjonalizację. Szkolenie młodzieży, to jednak zupełnie inna sprawa. Dzieci bawią się tam w piłkę ręczną od piątego roku życia. Początkowo są to zajęcia ogólnorozwojowe. My jako Wybrzeże Gdańsk mieliśmy w sparingu przyjemność grać z HiF Karlskroną, z którą nawiązujemy współpracę. Karlskrona to małe miasteczko, liczące 35 tysięcy mieszkańców, a piłkę ręczną trenuje w niej 500 dzieci! Jesteśmy daleko w tyle. Każdy wybijający się zawodnik ze Szwecji, który się wybije chce wyjechać. Pierwszym przystankiem jest zazwyczaj Dania. Kilku gra też na Wegrzech, a ich dużym marzeniem jest Bundesliga - opisał sytuację Nilsson.

- Ligę szwedzką opuszczają wyróżniający i najbardziej uzdolnieni zawodnicy. Przenoszą się do bogatszych i lepszych zespołów i osłabiają poziom ligi rodzimej. W zeszłym sezonie IFK Kristianstad zdecydowanie wygrał rundę zasadniczą i miał przewagę 10 punktów do następnego zespołu Alingsas HK. Następne zespoły prezentują bardzo wyrównany poziom i pomiędzy miejscami 2-5 różnica wyniosła tylko 5 punktów. W sezonie 2013-2014 pierwsze dwa zespoły miały tyle samo punktów, a trzeci tylko 1 punkt mniej. Następne trzy drużyny również były bardzo zbliżone liczbą zdobytych punktów - zauważył Paweł Albin, który w przeszłości grał w IFK Kristianstad i w IK Gulf.

Rozbudowany model szkolenia ma wpływ na to, że pierwsza reprezentacja Szwecji co roku dostaje zastrzyk w postaci młodych ambitnych zawodników. Sukcesy juniorskie nie są dla Szwedów najważniejsze. - Oczywiście jak każda drużyna chcemy wygrywać i odnosić sukcesy, ale nie to jest naszym głównym celem. Działamy przede wszystkim dla dobra kadry seniorów. Naszym zadaniem jest wyprodukowanie dwóch-trzech graczy, którzy w przyszłości będą stanowić o sile pierwszej reprezentacji - powiedział Ulf Nystroem, który przed rokiem był trenerem reprezentacji Szwecji do lat 18, która zajęła wówczas 5. miejsce.

Podobnie jak w Polsce, również i w Szwecji reprezentanci wracają do swojego kraju, by zakończyć tam kariery. Właśnie tak przed laty zrobił Magnus Wislander, a przed tym sezonem do Ystads IF wrócił wychowanek tego klubu, Kim Andersson. - Reprezęsto entanci cztam wracają na stare lata i organizują sobie życie na stare lata. Młodzi zawodnicy natomiast trenują, by szukać fajnych alternatyw. Wyjazd do Bundesligi jest ich marzeniem, często prowadzi przez Danię - zauważył Nilsson.

- Piłka ręczna jest przez zawodników traktowana jako hobby i dodatek do zwykłej pracy. Gdy nadarzy się okazja do grania w profesjonalnej lidze, Szwedzi zazwyczaj z tego korzystają. Dzięki temu nikt nie zamyka sobie żadnej drogi. To brutalny sport i nigdy nie wiadomo kiedy nastąpi koniec kariery. Piłka ręczna ma w Szwecji wielkie tradycje i rozbudowane struktury. Myślę, że może być to pierwszy, czy drugi sport jeśli chodzi o liczbę osób go uprawiających. Jak pojechałem do Skovde, to byłem w szoku. To 50-tysięczne miasteczko miało 5 hal do piłki ręcznej, a do tego były odkryte boiska na osiedlach. Budowane są wciąż nowe hale i jest to sport na topie - zakończył kapitan Wybrzeża Gdańsk.

Komentarze (0)