Nowa formuła Ligi Mistrzów sprawiła, że w grupach A i B znalazły się największe tuzy piłki ręcznej na świecie. Nic więc dziwnego, że mistrzów Szwecji - zespół IFK Kristianstad na początku rozgrywek traktowano trochę po macoszemu. Skandynawowie szybko jednak pokazali, że trzeba się z nimi liczyć.
- Teoretycznie miał to być najsłabszy zespół w grupie, ale już w swoim pierwszym meczu z KIF Kolding, Szwedzi pokazali, że są bardzo mocną drużyną. Wygrali dziewięcioma bramkami i było to zaskoczenie dla każdego. Później pojechali do Barcelony, przegrali tylko dwiema bramkami, ale dzielnie walczyli przez sześćdziesiąt minut i byli blisko sensacji. Teraz przegrali z Vardarem, ale też grali dobrze i gdyby nie postawa Sterbika w bramce, to mogło być różnie. Występami w pierwszych spotkaniach pokazali, że chcą awansować dalej - powiedział rozgrywający Vive Tauronu Kielce, Michał Jurecki.
Co jest najgroźniejszą bronią Szwedów? Przede wszystkim szybkość, kontrataki i niezawodny skrzydłowy - Kristian Bjornsen, którzy dotychczas rzucił już dwadzieścia cztery bramki i zajmuje piąte miejsce w rankingu najlepszych strzelców.
- Jest to drużyna, która bardzo skutecznie wykorzystuje błędy przeciwnika w ataku, błyskawicznie wyprowadzając kontry. Nawet jeśli stracą bramkę, potrafią natychmiastowo wznowić grę i szybko wyprowadzić swoją akcję. W sytuacjach, gdy rzucimy bramkę, musimy wracać do obrony i tam szczelnie się ustawić - scharakteryzował przeciwników Jurecki.
Skoro nawet broniąca tytułu wielka FC Barcelona Lassa miała problemy z pokonaniem szwedzkiej drużyny, to jak muszą zagrać kielczanie by ta sztuka im się udała? - Gramy u siebie, liczymy na swoich kibiców. Od początku spotkania chcemy narzucić swój styl gry. Sport jest nieprzewidywalny, nie zawsze udaje się od razu odskoczyć na kilka bramek i wygrać mecz spokojnie. W piłce ręcznej nie da się wygrać w pierwszych dziesięciu minutach, trzeba walczyć przez sześćdziesiąt - skomentował Polak.
Jurecki jest ostatnio w wyśmienitej formie - w spotkaniu z Rhein Neckar Loewen rozgrywający rzucił dziewięć bramek, tyle samo zdobył też w ligowym meczu z MMTS-em Kwidzyn.
- Ostatnio bardzo dobrze się czuję, wykorzystuję fakt, że dużo akcji jest ustawionych pode mnie. Cieszę się, bo ciężko pracowałem nie tylko w okresie przygotowawczym, ale również przez ostatni miesiąc. Wszyscy trenujemy po to, by nasza forma rosła z każdym dniem - zawodnik wytłumaczył swoją dobrą dyspozycję.
#dziejesiewsporcie: gol z połowy boiska