Wojciech Trojanowski okazał się jednym z głównych ojców sukcesu swojej drużyny. W całym pojedynku zdobył aż 10 goli, pomimo że przez większą jego część grał z rozciętą brodą. Wiele trafień zanotował w newralgicznych momentach, między innymi pięć razy pokonując Krzysztofa Szczecinę z rzutu karnego. W tym elemencie zawodnik gwardzistów nie pomylił się ani razu!
- Myślę, że najtrudniejsze są pierwsze dwa karne, ponieważ wówczas nie wiadomo, jak bramkarz może zareagować. Później, przynajmniej jak dla mnie, im dalej w las, tym rzuca mi się coraz łatwiej. Do każdego karnego podchodzę maksymalnie skoncentrowany i wierzę w końcowy sukces - skomentował Trojanowski.
Zanim jednak opolanie mogli cieszyć się z końcowego sukcesu, doświadczyli w starciu ze Śląskiem wielu zwrotów akcji. O ile pierwsze 20 minut w ich wykonaniu (10:5) obrazował tytuł piosenki zespołu 2+1 "Windą do nieba", o tyle do opisania postawy Gwardii między 20. a 40. minutą znacznie bardziej pasowała nazwa utworu AC/DC "Highway to hell". Choć po 40 minutach to wrocławianie wygrywali 19:13, w meczu dokonał się jeszcze jeden zwrot akcji i to gracze z Opola zdobyli ostatecznie komplet punktów.
- Na pewno najważniejsza była wiara do końca, ponieważ ani przez chwilę nie pomyśleliśmy, że możemy przegrać. Nie stało się tak nawet wtedy, gdy przegrywaliśmy dużą liczbą bramek - wyjaśnił 28-letni skrzydłowy.
Obok niego, jednym z głównych bohaterów widowiska został golkiper Emir Taletović. Słoweniec spędził między słupkami całą drugą połowę i popisał się wieloma spektakularnymi interwencjami, które poderwały do walki pozostałych kolegów. W pewnym momencie miał na swoim koncie aż 7 obron z rzędu!
- Adam Malcher miał może trochę słabszy dzień, ale Emir z pewnością bardzo nam pomógł, z czego się cieszymy. Po to właśnie jest dwóch bramkarzy, żeby jeden wszedł za drugiego, w razie gdyby któremuś z nich nie szło. W meczu przeciwko Śląskowi właśnie Emir zastąpił Adama i pociągnął te zawody - podsumował Trojanowski.