- To normalne, że nie jesteśmy zadowoleni. Na czterdzieści sekund przed końcem mieliśmy dwie brami przewagi, a skończyło się tak, jak się skończyło. Nie wiem nawet, jak to skomentować. Jesteśmy wszyscy źli na siebie - powiedział rozgrywający kieleckiego zespołu, Denis Buntić.
Chorwat był nie tylko niezadowolony z wyniku, ale szczególnie dużo uwag miał do swojej gry. - Ja jestem wściekły sam na siebie za to, jak zagrałem w pierwszej połowie - powiedział zawodnik.
Mecz rozstrzygnął się dosłownie w ostatnich czterech sekundach. Szczypiorniści Vive Tauronu Kielce nie potrafili jednak wyjaśnić dlaczego zremisowali praktycznie wygrany pojedynek. - Ja nie umiem tego wytłumaczyć. Straciliśmy na koniec niepotrzebnie tę piłkę i widać, jak to się później potoczyło. Nie mieliśmy szczęścia. Popełniliśmy błąd, którego nikt nie chciał popełnić. Takie jest jednak życie, taki jest ten sport. To dlatego wywołuje wśród ludzi aż tyle emocji, jest nieprzewidywalny i wynik może zmienić się do samego końca - stwierdził rozgrywający.
Gracze z Kielc z każdego doświadczenia starają się wyciągnąć konstruktywne wnioski i mają nadzieję, że w przyszłości to oni w decydujących momentach wyjdą zwycięsko. - Wierzę w to, że w przyszłości szczęście uśmiechnie się do nas i to my będziemy mogli cieszyć się w takiej sytuacji. Gramy dalej. Musimy przestać myśleć o tym meczu, ponieważ on jest już za nami. Czas skupić się na kolejnych ciężkich wyzwaniach w Champions League - skomentował Chorwat.