Pierwsza połowa zawiodła. Obie drużyny grały słabo, a jasnymi punktami w chaosie byli bramkarze. Zarówno Niklas Landin, jak i Ivan Gajić między słupkami imponowali skutecznością. Interwencje Serba były spokojne i wyważone, oparte na dobrej współpracy z obroną. Duńczyk tradycyjnie łączył efektywność z efektownością. Obaj przed przerwą odbijali średnio co trzecią piłkę.
Obraz meczu znakomicie najlepiej podsumowały liczby. W pierwszej połowie widzieliśmy piętnaście przechwytów. Dziesięć goli było efektem szybkich ataków. Dobrze grali Domagoj Duvnjak oraz Matjaz Mlakar, cieniem siebie był za to Marko Vujin.
O tym, że Słoweńcy chłopcami do bicia nie są, niedowiarków przekonał mecz z Paris Saint-Germain HB. Celje na własnym parkiecie długo stawiało Francuzom opór i gdyby nie kapitalna dyspozycja Nikoli Karabaticia, faworyci zostawiliby na Bałkanach punkty. Teraz głową w mur bili kilończycy.
W 40. minucie - po dwóch golach Blaza Janca i jednym Luki Zvizeja - goście prowadzili już 22:19. I wcale nie zamierzali odpuszczać zwłaszcza, że z powodu kontuzji na ławce usiadł Christian Dissinger.
Przy wyniku 27:25 bramkę życia zdobył Rune Dahmke. Trafił ze skrzydła, po wykonaniu pełnego obrotu w powietrzu. Wówczas na parkiecie toczył się już jednak inny mecz. Zaczęła się jazda bez trzymanki - bezpardonowa wymiana ciosów naznaczona fantastycznymi rzutami zarówno z jednej, jak i z drugiej strony.
Finałowe emocje wymazały z pamięci kibiców marną pierwszą połowę. A goście w końcu pękli. Mistrzowie Niemiec siedem minut przed końcem spotkanie przegrywali różnicą trzech trafień, by następnie zdobyć sześć goli z rzędu. Słoweńcy z kolan się już nie podnieśli. Mecz otwierający szóstą kolejkę fazy grupowej Ligi Mistrzów zakończył się wygraną faworyta.
THW Kiel - Celje Pivovarna Lasko 35:32 (16:14)
Najwięcej bramek: dal THW - Domagoj Duvnjak 8, Joan Canellas, Rune Dahmke - po 6; dla Celje - Blaz Janc 7, Povilas Babarskas, Ziga Mlakar - po 5.
[multitable table=112 timetable=10926]Tabela/terminarz[/multitable]