Czasami lubię sobie pokrzyczeć - rozmowa z Piotrem Wyszomirskim bramkarzem Azotów Puławy

Piotr Wyszomirski, jeden z najzdolniejszych polskich bramkarzy, obecnie wraca do formy po kontuzji. Wychowanek Wilanovii, który obecnie reprezentuje barwy Azotów Puławy jest znany przede wszystkim z niezwykłej szybkości, sprawności oraz refleksu. Być może 21- latek swoimi interwencjami pomoże drużynie z Puław w awansie do fazy play-off. Popularny "Wyszu" liczy również na awans do Młodzieżowych Mistrzostw Świata, które odbędą się w Egipcie i wierzy, że młodzi Polacy są w stanie odnieść tam spory sukces.

Łukasz Luciński: Jak się zaczęła twoja sportowa kariera?

Piotr Wyszomirski: - Dość przypadkowo jak większość piłkarzy ręcznych (śmiech). W mojej szkole tworzyli klasę o profilu piłki ręcznej, zaliczyłem testy i zostałem przyjęty. Na początku jednak grałem na rozegraniu i nawet dobrze mi szło, jednak gra na bramce wydawała mi się o wiele ciekawsza, więc zmieniłem pozycję.

Który z trenerów miał największy wpływ na twoją karierę?

- Bez namysłu przyznam, że to Bogdan Janiszewski z Płocka miał największy wpływ na moją karierę. To on powołał mnie do kadry Mazowsza, umiał odpowiednio zmotywować i zawsze darzył mnie dużym kredytem zaufania.

Dlaczego zdecydowałeś się na grę właśnie na bramce?

- Gra między słupkami jest bardziej indywidualna i wydaje mi się bardziej ciekawa od gry w polu.

Czy pamiętasz na kim się wzorowałeś zaczynając swoja karierę?

- Gdy zaczynałem trenować i grać nie interesowałem się aż tak bardzo piłką ręczną, dlatego też nie miałem jakiegoś specjalnego wzoru do naśladowania.

Czy pamiętasz swój ligowy debiut?

- Oczywiście, że pamiętam. Było to dokładnie 8 września 2007. Zadebiutowałem w meczu z ówczesnym mistrzem Polski - Zagłębiem Lubin rozgrywając przy tym cały mecz, który Azoty wygrały jedną bramką.

Jak podchodzisz do tematu reprezentacji?

- Bardzo poważnie traktuję grę w reprezentacji, gdyż zostałem wychowany w domu z tradycjami i nie obce jest mi hasło "Bóg - Honor - Ojczyzna". Polskę mam w sercu i każdy mecz z orzełkiem na piersi to dla mnie ogromne przeżycie. Cieszę się, że mogę reprezentować swój kraj na arenie międzynarodowej.

Czy jesteś zwolennikiem pokrzykiwania i pomocy swoim obrońcom przez jakieś podpowiedzi?

- Jest to zależne od meczu lub przebiegu gry w danym spotkaniu. Czasami lubię sobie pokrzyczeć, żeby bardziej się zmotywować.

Jesteś znany ze swojej szybkości i sprawności. A jak oceniasz grę bramkarzy pokroju Matulskiego czy Kotlińskiego, którzy opierają ją głównie na odpowiednim ustawianiu i niezwykłym instynkcie?

- Każdy bramkarz ma wrodzone predyspozycje na podstawie których buduje swoje umiejętności i styl gry. Matulski i Kotliński to starsi bramkarze, którzy bazują na doświadczeniu i ograniu.

A gdy Ty bronisz rzuty z drugiej linii to czym się kierujesz: refleksem i szybkością, czy raczej starasz się odpowiednio ustawić?

- W Szkole Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku oraz w reprezentacjach młodzieżowych miałem do czynienia z różnymi trenerami, którzy udzielali mi różnych wskazówek. Dużo zależy od sytuacji w jakich bramkarze się znajdują. Dobre ustawienie i gra z blokiem to podstawa do obrony rzutu z drugiej linii.

Czy przed meczem poświęcasz dużo czasu na analizę gry i sposób rzutów rywali, czy raczej liczysz na własne umiejętności?

- Jako zawodnik ekstraklasy poważnie podchodzę do tego co robię. Analizuje rzuty przeciwników, ich sztuczki i różne zagrania. Jednak na tak wysokim poziomie jest wiele innych czynników, które decydują o dobrej grze bramkarza, że sama analiza przeciwnika nie wystarczy.

Jak radzisz sobie z ogromną presją i obciążeniami psychicznymi charakterystycznymi dla twojej pozycji. Co robisz, żeby zmotywować się gdy nie idzie?

- Mam takie swoje sprawdzone sposoby, ale nie zamierzam ich ujawniać.

Gra którego z bramkarzy najbardziej Ci się podoba?

- Oczywiście podziwiam Sławka Szmala, który jest tytanem pracy. Przypadła mi do gustu też bramkarz z Norwegii - Stainar Ege.

W jakich sytuacjach czujesz się najpewniej, a za jakimi rzutami nie przepadasz?

- Za wszystkimi rzutami przepadam, a szczególnie kiedy piłka uderzy mnie w głowę. Wtedy jestem w siódmym niebie (śmiech). A mówiąc poważnie to nie przepadam za rzutami "w kotarę", gdyż nie mogę pokazać swoich umiejętności (śmiech).

Czy masz jakichś ulubionych rywali?

- Nie mam. Do każdego rywala staram się podchodzić z pełnym szacunkiem.

Co planujesz robić w przyszłości?

- Planuję rozwijać swoje umiejętności sportowe, zagrać w dobrym klubie europejskim i odnieść duży sukces z seniorską reprezentacją Polski.

Jak oceniasz swoja obecna formę?

- Jestem po zabiegach rehabilitacyjnych, więc dopiero buduję swoją formę. Mam nadzieję, że jej szczyt przypadnie na play-off.

O co będziecie walczyć w 2009 roku?

- Z klubem chciałbym zagrać w fazie play-off, a tam powalczyć o jak najwyższe miejsce. Z reprezentacją młodzieżową zaś wywalczyć awans do Mistrzostw Świata w Egipcie i zająć na nich możliwie najlepszą lokatę.

Komentarze (0)