Po tej sytuacji stało się jasne, że podopieczni Rafała Kuptela nie zejdą z parkietu pokonani, choć ostatnie sekundy zmuszeni byli grać w osłabieniu. Nie przeszkodziło im to natomiast w rzuceniu jeszcze jednego gola, autorstwa Wojciecha Knopa, który przypieczętował ich wygraną nad ekipą z Zabrza. Nie byłoby jej bez Taletovica, który w decydujących fragmentach spotkania obronił nie jednego, a dwa rzuty karne! Poza Jurasikiem z siódmego metra nie zdołał go pokonać także Aleksander Buszkow.
Słoweniec zameldował się na boisku w okolicach 20. minuty, kiedy to Górnik wygrywał z Gwardią różnicą trzech goli - 10:7. Opolanie od pierwszych minut stawiali faworytom zacięty opór, lecz płacili sporą cenę za popełnienie kilku strat w ataku. Ponadto goście często znajdowali receptę na pokonywanie Adama Malchera rzutami z drugiej linii. W tym aspekcie wyróżniali się Maciej Ścigaj i Aleksander Tatarincew.
Sytuacja zmieniła się jednak praktycznie o 180 stopni od momentu pojawienia się na parkiecie Taletovica. 25-letni golkiper przepuścił do siatki co prawda dwie pierwsze piłki, lecz później rozpoczął swój koncert, który zakończył się dopiero wraz z ostatnim gwizdkiem. Bronił w różnych sytuacjach, począwszy od akcji "sam na sam" po rzuty ze skrzydła!
Jego świetna postawa wpłynęła na poczynania całego zespołu. Niemal równie znakomitą partię rozgrywał duet rozgrywających Gwardii Antoni Łangowski - Ivan Milas, stanowiący potężne zagrożenie przy rzutach z dystansu. W końcówce pierwszej połowy, wygranej przez gospodarzy 17:15, Bośniak zdobywał bardzo ważne gole przy grze w osłabieniu.
Niekorzystny wynik na półmetku rywalizacji sprawił, że po przerwie Górnik regularnie rozgrywał swoje akcje ofensywne z udziałem Jurasika, przed przerwą nieobecnego na parkiecie choćby na sekundę. 39-letni zawodnik przez dziesięć początkowych minut drugiej części był skutecznie pilnowany, ale w dalszej części zawodów kilkakrotnie już "ukąsił" rywali.
Mimo to, na kwadrans przed końcem rywalizacji Gwardia wciąż prowadziła (23:22) dzięki kolejnym bramkom Milasa oraz perfekcyjnie wykonywanym rzutom karnym przez Roka Simica (3/3). Między 45. a 50. minutą opolan dopadł z kolei krótki kryzys, objawiający się między innymi utratą skuteczności przez Milasa. Po drugiej stronie, dwa karne pewnie wykorzystał Buszkow, dając swojej ekipie dwubramkową przewagę - 25:23. W trudnym momencie o sobie przypomniał sobie jednak nikt inny jak Taletović.
Zanim odbił on, wspomniane na samym początku, dwa karne, tyle samo razy powstrzymał nacierającego ze skrzydła Buszkowa. Gwardziści w najważniejszych chwilach legitymowali się natomiast znacznie lepszą skutecznością niż Białorusin, a pierwszoplanowe role odegrali w ich szeregach Łangowski i Nenad Zeljić. To właśnie oni zanotowali trafienia w najbardziej newralgicznych momentach widowiska, zakończonego po bardzo dramatycznej końcówce dużym sukcesem Gwardii.
Zwycięstwo z Górnikiem pozwoliło opolanom awansować na 6. miejsce w tabeli. Na półmetku rundy legitymują się oni dorobkiem 9 punktów. Wszystkie z nich zdobyli w Opolu, na własnym boisku przegrywając jedynie raz - 26:38 z Vive Tauronem Kielce.
Wiktor Gumiński z Opola
Gwardia Opole - Górnik Zabrze 31:29 (17:15)
Gwardia: Malcher, Taletović - Łangowski 7, Simić 7/3, Milas 6, Knop 4, Tarcijonas 2, Zeljić 2, Jankowski 1, Rumniak 1, Trojanowski 1/1, Mokrzki
Karne: 4/6
Kary: 12 min.
Górnik: Kornecki, Witkowski, Kicki - Tomczak 6, Jurasik 5, Gromyko 4, Tatarincew 4, Kryński 3, Ścigaj 3, Buszkow 2/2, Gliński 1, Lasoń 1, Daćko, Piątek
Karne: 2/4
Kary: 4 min.
Kary: Gwardia - 12 min. (Jankowski - 4 min., Łangowski, Milas, Mokrzki, Tarcijonas - po 2 min.); Górnik - 4 min. (Piątek, Ścigaj - po 2 min.)
Sędziowie: Sebastian Pelc, Jakub Pretzlaf (Rzeszów)
Widzów: 1000.