Cztery chude lata przeżywali kibice i działacze Zagłębia Lubin. Czy trwający sezon będzie inny? Rokrocznie ekipa z Dolnego Śląska uznawana jest za drużynę, która powinna grać w fazie play-off. Lądowała jednak w dolnej części tabeli i musiała walczyć o utrzymanie. Tam zaś przeważnie była już nie do zatrzymania.
Przed sezonem 2015/16 działacze postanowili diametralnie zmienić sytuację i podjąć leczenie, zanim pojawią się najgorsze objawy. Receptą mieli być nowi gracze, a lekarzem młody i ambitny trener, który wie, jak poprowadzić zespół. Wzmocniono defensywę i atak pozycyjny. - Mamy sporo problemów w grze niezwiązanych z taktyką, a raczej z mentalnym podejściem - tak przed sezonem sytuację zdiagnozował nowy głównodowodzący Paweł Noch.
- Chcemy dostać się w końcu do play-offów. Wszyscy jesteśmy ambitni i chcemy wygrać jak najwięcej spotkań. W pewnych jednak momentach po prostu się gubimy, a na tym poziomie to nie przystoi. Musimy z tym powalczyć - opowiadał podczas przygotowań przedsezonowych.
Jednak podopieczni Nocha przez osiem kolejek tylko raz zapunktowali za dwa "oczka". Zespół znów nie spełniał pokładanych nadziei, a co więcej, został czerwoną latarnią ligi. Stoicki spokój zachowali jednak działacze. - Trener cieszy się naszym pełnym zaufaniem. Liczę, że to zawodnicy uderzą się w pierś. Wiążą nas konkretne umowy. My, jako klub, się z nich wywiązujemy - komentował prezes klubu Witold Kulesza.
Impulsem okazało się być spotkanie z Górnikiem Zabrze. Potwierdziły to kolejne mecze, w których siódemka z Dolnego Śląska ogrywała rywali. Jak przyznał trener Noch, zwycięstwo nad Pogonią Szczecin odbiło się na drużynie bardzo pozytywnie. - Podbudowało nas. Zremisowaliśmy w Głogowie, wygraliśmy w Szczecinie dwiema bramkami z mocną Pogonią. Mam nadzieję, że pójdziemy za ciosem - przyznał szkoleniowiec.
W pomeczowej rozmowie z portalem WP SportoweFakty opisał zmiany, które przyniosły efekt. - Wyniki były oscylujące wokół remisu, natomiast nasza gra pozostawiała jeszcze wiele do życzenia. Teraz ta sytuacja się zmienia. Mamy dużo więcej kontrataków. W ostatnim meczu (przeciwko granatowo-bordowym - dop. red.) mocno pomógł nam Patryk Małecki. Wiele spotkań graliśmy ze słabą dyspozycją bramkarzy. Tutaj trzeba go bardzo pochwalić - dodał.
- Rozwijamy się. Cieszę się, że ta drużyna naprawdę żyje. Widać, że to są chłopcy z przysłowiowymi jajami. Walczą do samego końca, drużyna wygląda zupełnie inaczej. To już nie jest zbieranina ludzi, tylko grupa chłopaków, którzy wiedzą, czego chcą. Wiedzą, po co przyjeżdżają i po co grają. Myślę, że idziemy dobrą drogą. Spokojnie będziemy realizowali swoje cele. - skwitował Paweł Noch.
Do końca roku siódemka z Lubina zagra jeszcze trzykrotnie. Przeciwko Vive Tauronowi Kielce sensacja wisiała w powietrzu, co tylko może potwierdzać przytoczoną wyżej tezę. Pozostałe mecze - to będzie inna bajka. Z jaką puentą?