Polska gra z Chinami. Zakuć, zaliczyć, zapomnieć
Polskie piłkarki ręczne w trzecim meczu mistrzostw świata zmierzą się z Chinkami. To powinien być spacerek. Spotkanie z cyklu: wygrać i zapomnieć. W grze o Rio może liczyć się jednak każda bramka. Początek meczu o godzinie 18:30.
Podopieczne Kima Rasmussena po dwóch pierwszych spotkaniach fazy grupowej zapracowały na słabą "tróję". Nasz zespół w bólach pokonał Kubę (27:22) oraz przegrał ze Szwecją (30:31).
To drugie niepowodzenie skomplikowało sytuację Biało-Czerwonych w grupie. Do 1/8 finału awansują - to nie ulega wątpliwości. Kluczowe jest jednak wysokie miejsce i dobre rozstawienie. W kolejnej rundzie czekają bowiem rozpędzające się potęgi - Serbia, Węgry, Czarnogóra oraz Dania.
Biało-Czerwone z Chinami grały dwadzieścia dwa razy. Bilans jest miażdżący: 18-3-1. Zespół z Państwa Środka nawet na swoim kontynencie nie dominuje. Ostatnie mistrzostwa Azji zakończył na trzecim miejscu. Po złoto nie sięgnął nigdy. Dwa lata temu na mistrzostwach świata Chinki były osiemnaste.
Teraz turniej zaczęły katastrofą. Z Holandią przegrały 21:42 - takich wyników nie notują nawet zespoły z trzeciego handballowego świata. Już dzień później Chinki pokonały jednak Kubanki (39:30). Na przebłyski je stać.Polki rywala szanują. - Na mistrzostwach świata trzeba bać się każdego - powtarzają zgodnie. Nie ma się jednak co oszukiwać: ten mecz będzie tylko rozgrzewką przed starciami z Angolą (środa, 18:30) i Holandią (piątek, 18:30). Oraz okazją dla zawodniczek drugiego planu: Aleksandry Zych, Anety Łabudy, Hanny Sądej, czy Joanny Gadziny. Aby nabrały pewności siebie i na dobre oswoiły się z atmosferą dużego turnieju. Wielkie mecze dopiero przed nimi.
Kamil Kołsut