Zawodniczki z Angoli przez wiele lat były dominatorkami na Czarnym Lądzie. W latach 1998-2012 zdobyły aż osiem razy z rzędu mistrzostwo Afryki! Przed rokiem zajęły jednak trzecie miejsce na swoim kontynencie. W Danii reprezentantki Angoli po wyraźnych porażkach ze Szwecją i Holandią, we wtorek rozgromiły Kubę 38:23.
Biało-Czerwonym mecze z egzotycznymi jak na piłkę ręczną kobiet zespołami nie wychodzą najlepiej. Co prawda podopieczne Kima Rasmussena zdobyły z Kubą i z Chinami komplet punktów, ale pięciobramkowe zwycięstwa to z pewnością nie to, czego oczekują kibice i same zawodniczki - szczególnie, że Holenderki i Szwedki wszystkie mecze z zespołami z Europy wygrały jak dotąd różnicą od 13 do 21 bramek.
Dwa punkty w starciu z Angolą są więc obowiązkiem. Dobrze byłoby również, gdyby nasze zawodniczki zaprezentowały lepszy styl, co może poprawić nastroje przed kluczowym dla rozstawienia w 1/8 finału meczem z reprezentacją Holandii. - Jest to waleczny zespół, co widać po meczach które zagrały do tej pory. Wychodzimy po to, żeby wygrać - zapowiedziała Monika Stachowska.
Co ciekawe Polki mierzyły się w grupie z Angolą podczas mistrzostw świata w 2013 roku. Zespół prowadzony przez Kima Rasmussena podejmował Afrykanki niemal dokładnie rok temu - 10 grudnia i pewnie wygrał 32:23. Po siedem bramek zdobyły wówczas nieobecne w Danii Kinga Grzyb i Katarzyna Kołodziejska.
W środę w polskim zespole zabraknie Małgorzaty Stasiak, która na jednym z treningów nabawiła się kontuzji kostki. 27-latkę będą musiały zastąpić inne szczypiornistki. Plusem Biało-Czerwonych jest fakt, iż coraz lepiej spisują się młode zawodniczki, które musiały wdrożyć się w atmosferę mistrzostw. Miejmy więc nadzieję, że po starciu z Angolą będziemy mieli więcej okazji do radości.