Kamil Syprzak: Mamy jeszcze duży deficyt

WP SportoweFakty / Dawid Gaszyński
WP SportoweFakty / Dawid Gaszyński

Polscy szczypiorniści szlifują formę przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy w naszym kraju. Turniej Christmas Cup we Wrocławiu dał trenerowi Bieglerowi dużo materiału do przemyśleń.

Samo zwycięstwo we wrocławskim turnieju towarzyskim nie było tak ważne jak gra zaprezentowana przez Biało-Czerwonych. Kilka elementów funkcjonowało na dobrym poziomie, o czym w pierwszej połowie meczu boleśnie przekonali się Czesi. Nasi południowi sąsiedzi byli bezradni wobec indywidualnych popisów Michała Jureckiego.

- Pierwsza połowę zagraliśmy bardzo dobrze. W drugiej części chcieliśmy wyjść i zaprezentować się jeszcze lepiej, ale w nasze szeregi wkradło się rozluźnienie - podsumowuje pojedynek Kamil Syprzak. Trudno nie zgodzić się ze słowami obrotowego FC Barcelona Lassa. Biało-Czerwoni roztrwonili niemal całą ośmiobramkową przewagę. W końcówce dobrą zmianę dał jednak Jakub Łucak i Polacy wygrali 37:33.

Zawodnicy trenera Bieglera przegrali drugą połowę 15:19, nie radząc sobie z wysoko grającą czeską defensywą. Kilka cierpkich słów należy się zmiennikom, którzy wypadli blado na tle europejskiego średniaka, jakim są Czesi. Na usprawiedliwienie Polaków działa fakt, że dopiero schodzą z wysokich obciążeń treningowych. Forma fizyczna wypracowana na obozie w Płocku ma przynieść efekty podczas mistrzostw.

- Jesteśmy drużyną, która będzie się rozpędzała z meczu na mecz. Rok temu w turnieju Christmas Cup gra wyglądała nieco gorzej. Teraz prezentowaliśmy się całkiem dobrze. Mamy jeszcze duży deficyt i cały czas będę podkreślał, że jesteśmy drużyną, która się rozkręca. Będziemy starali się trafić z formą na sam początek mistrzostw - wyjaśnia Syprzak.

[color=black]Freund: zwycięstwo w TCS? Muszę skakać trochę lepiej

{"id":"","title":""}

[/color]

Źródło artykułu: