Małgorzata Gapska w starciu z klubem, w którym zaczynała swoją karierę zagrała dwa różne mecze. Po nieudanych interwencjach szybko zeszła z boiska, by pod koniec spotkania być bohaterką meczu z AZS-em Łączpol AWFiS Gdańsk. W dużej mierze to dzięki niej Vistal Gdynia wygrał końcówkę.
Sama zawodniczka przede wszystkim cieszyła się ze zwycięstwa w lidze. - O to chodzi, żeby się zmieniać i wiedzieć kiedy wejść, by się to zazębiało. Bramkarki muszą się uzupełniać i na razie nam się to udaje. Oby było tak dalej. Najważniejsze, by każdej szło w odpowiednim momencie, a komu bardziej idzie nie jest tak istotne. Ważne, że wygrałyśmy - powiedziała Gapska.
Środowy mecz miał podobny przebieg do inauguracji PGNiG Superligi. Zakończył się identycznym rezultatem. - Faktycznie, przebieg był podobny. Prowadziliśmy, później wynik uciekł, ale finisz był dla nas. Cieszymy się z tego bardzo tym bardziej, że tylu ludzi przyszło do hali w święto. Zasłużyli na trochę emocji, a ich nie brakowało - dodała.
Na 10 minut przed końcem to gdańszczanki wyszły na prowadzenie. - Dreszcz przeszedł wtedy po plecach, ale nie można odpuszczać. Tak wygląda sport. Zdarzały się sytuacje, w których przegrywało się większą liczbą bramek, ale udawało się dogonić. Trzeba wierzyć, starać się i pomagać sobie nawzajem. To doprowadziło do naszej wygranej - oceniła bramkarka.
Ostatni miesiąc był bardzo trudny dla Vistalu Gdynia, którego treningi były zdekompletowane. - Faktycznie, miesiące w których zbiera się kadra i jest nas mało są trudne. Ciężko zrobić coś pozytywnego na treningach i pierwsze mecze po zgrupowaniach są trudne. Dlatego tym bardziej cieszymy się, że udało nam się wygrać mecz mimo nierównej dyspozycji - zauważyła Małgorzata Gapska.
Przed gdyniankami prestiżowy mecz z mistrzyniami Polski - MKS-em Selgros Lublin. Barwy tego klubu w przeszłości reprezentowała właśnie Gapska. - Bardzo lubię grać w Lublinie. Rozstałam się z tym klubem w przyjaźni i miło się tam zawsze wraca. Nie będziemy faworytem, ale postaramy się o niespodziankę. Lublinianki też mają gorsze dni - zakończyła.