Polacy nie oszczędzili kibicom wielkich emocji. Znów tak, jak w meczu z Serbią fani drżeli o wynik do ostatnich sekund. Na szczęście Biało-Czerwoni wygrali, dzięki czemu do kolejnej rundy, awansują mając na swoim koncie przynajmniej dwa punkty.
- Było dużo emocji, na pewno niepotrzebnych. To spotkanie było bardzo podobne do meczu z Serbami - dużo nerwowości, dużo gry, której nie chcemy pokazywać. W następnym meczu nie będzie już w ogóle presji, bo wychodzimy do drugiej rundy z co najmniej dwoma punktami, także jest świetnie. Czeka nas Francja, wydaje nam się, że oni będą pod większą presją, bo my już wykonaliśmy swój plan minimum - wychodzimy przynajmniej z dwoma punktami. Wszystko, co się teraz stanie, będzie się działo na naszą korzyść - powiedział skrzydłowy polskiej reprezentacji, Michał Daszek.
W końcówce spotkania Biało-Czerwoni niemal roztrwonili czterobramkową przewagę. Na osiemnaście sekund przed końcem meczu to Macedończycy mieli piłkę i możliwość doprowadzenia do remisu. Wtedy jednak doskonale zaprezentowała się polska obrona, którą świetnie dowodził Piotr Grabarczyk. - Mieliśmy przewagę jednego zawodnika, ale znowu emocje wzięły górę. Będziemy nad tym pracować i na pewno postaramy się wygrywać kolejne mecze spokojniej - skomentował sytuację Daszek.
Zawodnik zapytany o swoją grę w spotkaniu, odpowiedział - Na razie nie myślę o swojej postawie, cieszę się, że wygraliśmy ten mecz. Znowu zespół się uratował, to jest gra drużynowa, więc super, że gdy jednemu nie idzie, to reszta nadrabia za tę osobę. Na pewno będziemy musieli wszystko przeanalizować, bo nie wszystko jest w porządku.