Czego zabrakło naszej drużynie, by nawiązać walkę ze skandynawskim zespołem? - Zagraliśmy słabsze zawody - przyznaje doświadczony zawodnik. - Ważne były niuanse obronne. Rywale rzucali nam bramki z 9-10 metra. Potem zaczęliśmy
do nich wychodzić wyżej, a oni nas mijali. Szukaliśmy też bloku. Za mało było tej twardej gry.
Wiśniewski podkreśla, że nie ogląda się za siebie i patrzy w przyszłość. - Porażka z Norwegią to już historia. Utrudniliśmy sobie sytuację i teraz musimy wygrać dwa ostatnie mecze. Mamy nóż na gardle - mówi.
W poniedziałek Biało-Czerwoni zmierzą się z Białorusią. - Musimy od razu siąść na przeciwnika - podkreśla skrzydłowy. I przestrzega: - Ich motorem napędowym jest Sarhei Rutenka, na innych pozycjach także mają jednak doświadczonych zawodników.
Mecz rozpocznie się o godzinie 20:30. Polacy potrzebują dwóch zwycięstw, by zapewnić sobie awans do półfinału.
Kamil Kołsut z Krakowa
Bartosz Konitz: Mieliśmy swoje problemy