Polacy do starcia z Białorusią przystąpią po niespodziewanej porażce z Norwegią. - Nie zagraliśmy w tym meczu tego co potrafimy. W ataku nie wszystko wychodziło nam perfekcyjnie, niemniej 28 bramek to niezły wynik. Zawiodła nas jednak przede wszystkim agresja w obronie - ocenia II trener Biało-Czerwonych, Jacek Będzikowski.
- Pozwoliliśmy rozgrywającym rywala na zbyt dużo. Słaba gra w obronie sprawiła, że nie pomogliśmy bramkarzom. Zadecydowało przede wszystkim to, że nie zagraliśmy twardo. To powód dlaczego zawodnicy po spotkaniu kipieli ze złości - dodaje.
Przegraną z Norwegią polscy szczypiorniści utrudnili sobie drogę do półfinału mistrzostw Europy. Mimo straty punktów wszystko nadal jest w rękach Biało-Czerwonych. To dlatego po sobotniej porażce zespół potrzebował przede wszystkim spokoju.
- Ta drużyna nie potrzebuje ostrych reakcji. Wszyscy wiemy, że ci zawodnicy kipią emocjami. One muszą być jedynie skanalizowane w odpowiednim kierunku i nie mogą wziąć góry nad planem gry. Ostre reakcje nie były więc potrzebne. Musimy pamiętać, że naszej drużynie emocje są niezbędne, bo dzięki nim wznosi się na wyżyny swoich umiejętności. Potrzebne było więc spokojne i chłodne analityczne podejście - wyjaśnia Będzikowski.
Kolejny rywal Biało-Czerwonych - Białoruś, to przeciwnik bardzo dobrze znany polskiej drużyny. Przed trzema laty nasi szczypiorniści ograli ich na MŚ 2013, rok później zwyciężyli po szalonej końcówce na mistrzostwach Europy w Danii. - Mimo tego nie lekceważymy ich. To są mistrzostwa Europy, najtrudniejszy turniej w piłce ręcznej. Każdy potrafi tutaj grać - stwierdza Będzikowski.
Białorusini awans do fazy głównej EHF Euro 2016 zawdzięczają zwycięstwu nad Islandią. Zespół Jurija Szewcowa sporo krwi napsuł również Norwegom i Chorwatom. Mają bardzo dobrych rozgrywających i niezłego bramkarza, który jest jednym z odkryć tego turnieju. To przeciwnik w naszym zasięgu, z którym w większości gier sobie radziliśmy. Musimy więc podtrzymać tę serię wygranych - kończy. Początek spotkania o godz. 20:30.