EHF Euro 2016: Zwycięskie pożegnanie Michaela Bieglera. Polska siódmą drużyną Europy

PAP / PAP/Jakub Kaczmarczyk
PAP / PAP/Jakub Kaczmarczyk

Po druzgocącej klęsce z Chorwacją polskich szczypiornistów czekało spotkanie o siódme miejsce w EHF Euro 2016. Trener Biegler w swoim ostatnim pojedynku w roli trenera Biało-Czerwonych odniósł zwycięstwo 26:24 nad Szwecją.

W swoim pożegnalnym występie w roli trenera Michael Biegler dał szansę dwóm zawodnikom, którzy od początku turnieju pozostawali poza składem. Piotr Masłowski i Robert Orzechowski zastąpili w meczowej kadrze Krzysztofa Lijewskiego oraz Rafała Glińskiego. Polacy po raz ostatni podczas EHF Euro 2016  musieli zmusić się do wysiłku, choć grając o siódme miejsce trudno o motywację.

Nasi kadrowicze od początku dominowali, choć brakowało wykończenia. W pierwszych dziesięciu minutach aż trzykrotnie piłka lądowała na słupku. Trafiali za to rywale, głównie Viktor Ostlund z lewego rozegrania. Na wyróżnienie po polskiej stronie zasługuje za to Piotr Chrapkowski, który pokazał, że nie zapomniał, jak się gra w ataku.

Z czasem polscy szczypiorniści przejęli inicjatywę. Szwedzi łatwo gubili piłkę, a gdy już doszli do sytuacji rzutowej, to na posterunku czekał Sławomir Szmal. Dla Biało-Czerwonych była to woda na młyn. Po jednej z szybkich kontr Przemysław Krajewski oszukał Mikaela Appelgrena i zrobiło się 9:6.

Słabszy moment przytrafił się dopiero, gdy trener Biegler posłał do boju eksperymentalną drugą linię z Piotrem Masłowskim na środku i Robertem Orzechowskim na prawym rozegraniu. Zmiennikom brakowało koncepcji i Szwedzi do bólu wykorzystywali błędy Polaków. Za sprawą trzech bramek Lukasa Nilssona Skandynawowie błyskawicznie doprowadzili do remisu 11:11. Nie przeszkadzał im nawet fakt, że grali rezerwowymi.

Drugą odsłonę w pierwszej siódemce zaczął Maciej Gębala i nie zawiódł niemieckiego szkoleniowca. Młody kołowy w zapaśniczym chwycie walczył z duetem Jesper Nielsen - Philip Stenmalm. Dwa razy urwał się jednak potężnym defensorom i uszczęśliwił wrocławską publiczność. Po szwedzkiej stronie w podobny sposób rewanżował się Andreas Nilsson. Gracz MKB-MVM Veszprém nic nie robił sobie z opieki Piotra Grabarczyka.

Przez niemal całą drugą część wynik oscylował wokół remisu. Polska defensywa nie mogła sobie poradzić z Markusem Olssonem i 24-letni Szwed z dziecinną łatwością urywał się na środku rozegrania. Świetne spotkanie, być może najlepsze w kadrze, rozgrywał z kolei Bartosz Konitz. Zawodnik Orlen Wisły Płock często decydował się na indywidualne popisy i cztery razy umieścił piłkę w siatce obok bezradnego Appelgrena.

Polacy mieli w 58 minucie szansę, by rozstrzygnąć spotkanie. Do karnego podszedł Przemysław Krajewski, lecz jego rzut wylądował na poprzeczce. Po chwili podobnie zachował się Lukas Nilsson i Biało-Czerwoni dostali od losu drugie życie. Karol Bielecki w swoim stylu wyszedł w górę zza linii przerywanej i w 60 minucie dał Polakom 26 bramkę. Szwedzi próbowali jeszcze manewru z wycofaniem bramkarza, bezskutecznie. Podopieczni Michaela Bieglera wygrali 26:24 i zostali siódmą drużyną Europy.

Polska - Szwecja 26:24 (12:12)

Polska: Szmal, Wyszomirski - Krajewski 5 (3/4), Orzechowski 2, Bielecki 4 (0/1), Wiśniewski 1, Jurecki 1, Konitz 5, Grabarczyk, Masłowski 1, Syprzak 2, Daszek 1, Gębala 2, Łucak 1, Szyba, Chrapkowski 1.
Karne: 3/5.
Kary: 2 min.

Szwecja: Andersson, Appelgren - Olsson 2, Persson, Kallman, Ekberg (0/1), L. Nilsson 5 (1/2), Konradsson, Karlsson, Jakobsson 2, Petersen 2 (0/1), Stenmalm 4, Ostlund 3, Zachrisson 1, A. Nilsson 3, Nielsen 2.
Karne: 1/4.
Kary: 2 min.

Kary: Polska - (Grabarczyk - 2 min.) oraz Szwecja (Jakobsson - 2 min.).

Sędziowie: M. Gubica, B. Milosević (Chorwacja).

Marcin Górczyński z Wrocławia

Znani szczypiorniści o wyborze nowego trenera reprezentacji Polski 

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: