Do meczu na szczycie doszło w Piotrkowie Trybunalskim. Spotkały się ze sobą lider, SPR Asseco BS Lublin i wicelider, czyli miejscowa Piotrcovia. Faworytem były lublinianki, które dotąd nie straciły nawet punktu. Podopieczne Janusza Szymczyka nie zamierzały jednak łatwo sprzedać skóry. I od początku meczu to one nadawały ton grze. Rozpoczęły od prowadzenia 4:1. Lublinianki trochę oszołomione takim wynikiem, pozbierały się jednak i doprowadziły do stanu 7:8. Końcówka pierwszej połowy to ponownie świetna gra gospodyń, które na przerwę zeszły z czterobramkowym prowadzeniem (15:11). Przerwa lepiej podziałała na podopieczne Edwarda Jankowskiego. SPR bardzo szybko zdołał zniwelować stratę, zdobywając pięć bramek z rzędu i już w 36 minucie wychodząc na prowadzenie 16:15. Od tego momentu na parkiecie istniała już tylko jedna drużyna. Gospodynie nie mogły znaleźć recepty na bardzo dobrze grające mistrzynie Polski. Jeśli już jedna udało im się oszukać obronę lublinianek, natrafiały na świetnie broniącą Małgorzatę Sadowską, która w drugiej połowie zastąpiła Magdalenę Chemicz. Ostatecznie liderki tabeli zwyciężyły 30:21, wygrywając drugie 30 minut aż 19:6 (sic!). W obu drużynach najskuteczniejsze były lewoskrzydłowe. Po 8 bramek zdobyły Kinga Polenz dla gospodyń i Sabina Włodek dla SPR-u. Przez tę porażkę Piotrcovia spadła na 3. miejsce w tabeli i by je odzyskać będzie musiała najprawdopodobniej wygrać w 21. kolejce u siebie z Zagłębiem Lubin. Lublinianki z kolei czeka teraz przerwa w rozgrywkach ligowych. Zagrają bowiem dwumecz z Byasenem Trondheim w 1/8 finału Pucharu EHF.
W Rudzie Śląskiej doszło do ważnego dla obu drużyn spotkania. Na przeciw siebie bowiem stanęły ekipy, które sąsiadowały ze sobą w tabeli, czyli Zgoda i Start Elbląg. Podopieczne Andrzeja Drużkowskiego by zachować jakąkolwiek szansę na wyższe miejsce przed fazą play-off musiały to spotkanie wygrać bowiem porażka oznaczała już 5 punktów straty do rudzianek. Zgoda w środę grała mecz z SPR-em Asseco BS Lublin i nie wiadomo było czy dwa pojedynki w tak krótkim odstępie czasu nie wpłyną na zespół. Mecz był początkowo bardzo wyrównany. W grze obu ekip widać było nerwowość spowodowaną prawdopodobnie wagą meczu. Od połowy pierwszej części spotkania rozpoczęło się budowanie przewagi przez gospodynie. Podopieczne Krzysztofa Przybylskiego, głównie za sprawą bardzo dobrze grającej Joanny Wagi, wypracowały sobie 6-bramkową przewagę (16:10), która do przerwy Start zniwelował do dwóch trafień (16:14). Po zmianie stron Zgoda po raz kolejny zdołała odskoczyć ekipie gości, tym razem już nie trwoniąc wysokiego prowadzenia. Do końca kontrolowała ona wynik i ostatecznie zwyciężyła 36:29, zapewniając sobie praktycznie co najmniej 6. miejsce po fazie zasadniczej. W Zgodzie bardzo dobre spotkanie rozegrała bramkarka Weronika Mieńko, która wielokrotnie ratowała zespół od straty bramek. Najwięcej natomiast celnych trafień dla gospodyń, osiem, zanotowała Joanna Waga. Dla elblążanek 6 bramek rzuciła Anna Lisowska. Rudzianki dzięki dwóm punktom zdobytym u siebie nadal liczą się w walce o 4 miejsce w tabeli. Start natomiast musi walczyć o utrzymanie 7 miejsca. Ma już bowiem tylko 2 punkty przewagi nad Carlosem-Astol i znacznie trudniejszy od niego rozkład gier.
Łączpol Gdynia czekał trzeci z kolei mecz z drużyną z dołu tabeli. I tak jak w poprzednich przypadkach wyszedł z nich zwycięsko. Tym razem pokonał on na wyjeździe Ruch Chorzów 28:21. Niespodziewanie spotkanie lepiej rozpoczęły gospodynie, które wyszły na prowadzenie 4:2. Później jednak podopieczne Grzegorza Gościńskiego zaczęły grać lepiej i wyszły, po bardzo dobrej końcówce pierwszej połowy, na prowadzenie 16:9. Druga część gry to spokojna kontrola gry przez gości i walka ze strony Ruchu, który ostatecznie przegrał 21:28. Warto odnotować, że pierwszy mecz w barwach Łączpolu rozegrała, pozyskana w ostatnim tygodniu, Karolina Szwed, która bardzo dobrze wprowadziła się do zespołu, zdobywając 7 bramek. Skuteczniejsza jednak od niej była inna zawodniczka, Monika Andrzejewska, która zanotowała 10 celnych trafień. Dla podopiecznych Adama Michalskiego 6 bramek rzuciła Karolina Radoszewska. W następnej kolejce obie ekipy będą miały bardzo ciężkich przeciwników. Ruch zagra na wyjeździe z Zagłębiem Lubin, natomiast Łączpol podejmie u siebie Piotrcovię Piotrków Trybunalski.
AZS AWFiS Gdańsk grał tym razem u siebie, więc nie było tym samym zagrożenia walkowerem. Mecz - tak jak się można było tego spodziewać - nie przyniósł jakichkolwiek emocji. Carlos-Astol zwyciężył pewnie, minimalnym nakładem sił, odnotowując czwarty kolejny mecz bez porażki a trzeci kolejny ze zdobytym kompletem punktów. Podopieczne Zdzisława Wąsa prowadziły od początku do końca. Rozpoczęły od 6:1 by na przerwę schodzić mając 13 bramek więcej od rywalek (22:9). Druga połowa to ambitna gra akademiczek z Gdańska i rotacje w składzie jeleniogórzanek dzięki czemu szansę zadebiutowania w ekstraklasie otrzymała Katarzyna Kubicka. Podopieczne Jerzego Cieplińskiego zdołały zniwelować trochę stratę do Carlosa-Astol i ostatecznie uległy tej drużynie 24:34. Najwięcej bramek dla gospodyń rzuciła Agnieszka Białek. Dla zwyciężczyń 6 celnych trafień zanotowała Anna Fursewicz. W następnej kolejce AZS AWFiS czeka mecz prawdy, który pokaże czy drużyna ta ma szanse na utrzymanie w ekstraklasie. Akademiczki zagrają bowiem w Warszawie z miejscowym AZS AWF, który jak dotąd ma na koncie zero punktów. Chyba, że znowu działacze oddadzą spotkanie walkowerem. Carlos-Astol podejmie z kolei Słupię Słupsk a wygrana w tym spotkaniu da im możliwość zrównania się punktami z poprzedzającym je w tabeli Startem Elbląg.
Łatwego zwycięstwa oczekiwali kibice w Koszalinie bowiem Politechnika podejmowała ostatni w tabeli AZS AWF Warszawa. Podopieczne Waldemara Szafulskiego uwierzyły chyba, że mecz wygra się sam, bo przez bardzo długi czas nie były w stanie wypracować sobie pewnej przewagi. Do przerwy bardzo długimi momentami oglądaliśmy ogromny chaos na boisku. Obie ekipy raziły nieskutecznością. Po pierwszych trzydziestu minutach gospodynie prowadziły tylko 13:12. Przez pierwsze 10 minut drugiej połowy obraz gry nie zmienił się. Dopiero dalsza część spotkania przesądziła o kilkubramkowym zwycięstwie akademiczek z Koszalina (33:24). Najwięcej bramek dla gospodyń, sześć, rzuciła, rzuciła Ewa Jarzyna. 8 celnych trafień dla warszawianek zaliczyła Marta Sokal. Politechnika przerwała passę dwóch porażek z rzędu, jednak swoją grą nie zachwyciła. Podopieczne Daniela Lewandowskiego z kolei pokazały, że nie mają zamiaru kończyć rozgrywek z zerowym dorobkiem punktowym. Szansa na to nadarzy się już w najbliższej kolejce kiedy to podejmą u siebie AZS AWFiS Gdańsk.
W niedzielę pewne zwycięstwo w Słupsku odniosło Zagłębie Lubin. Podopieczne Bożeny Karkut widziały, że dzień wcześniej porażkę poniosła Piotrcovia co stwarzało im szansę na zrównanie się punktami z tą drużyną. W pierwszej połowie lubinianki nie zdołały wywalczyć jakiejś większej przewagi, prowadząc do przerwy tylko 15:11. W drugiej połowie, gdy nie mające zmienniczek słupczanki opadły z sił, Zagłębie dołożyło drugie 15 bramek, tracąc jedynie 5, dzięki czemu odniosły wysokie zwycięstwo 30:16. Najwięcej bramek dla zwyciężczyń rzuciła Jelena Kordić. Dla podopiecznych Adama Fedorowicza 7 celnych trafień zanotowała Anna Pniewska. Zagłębie odniosło 5 zwycięstwo z rzędu i awansowało na 2 miejsce w tabeli ekstraklasy. W następnej kolejce podejmować będzie u siebie Ruch Chorzów, natomiast tydzień później w Piotrkowie Trybunalskim zmierzy się z Piotrcovią i mecz ten zadecyduje, która z tych dwóch drużyn zajmie wyższe miejsce przed fazą play-off.
Wyniki 19. kolejki ekstraklasy kobiet:
Zgoda Ruda Śląska - Start Elbląg 36:29 (16:14)
Piotrcovia Piotrków Trybunalski - SPR Asseco BS Lublin 21:30 (15:11)
Ruch Chorzów - Łączpol Gdynia 21:28 (9:16)
AZS AWFiS Gdańsk - Carlos-Astol Jelenia Góra 24:34 (9:22)
Politechnika Koszalińska - AZS AWF Warszawa 33:24 (13:12)
Słupia Słupsk - Interferie Zagłębie Lubin 16:30 (11:15)