Denis Buntić: Już nie ma miejsca na błędy

Sytuacja w czołówce grupy B Ligi Mistrzów jest bardzo wyrównana, dlatego strata punktu w Kristianstad może być dla kielczan bardzo bolesna.

To już trzeci remis zanotowany przez Vive Tauron Kielce w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Wcześniej kielczanie podzielili się punktami z Rhein-Neckar Löwen i FC Barcelona Lassa. Biorąc pod uwagę niezwykle wysoki poziom rozgrywek po zmianie formuły, wywalczenie każdego punktu jest bardzo istotne. Żółto-biało-niebiescy mogą być na siebie jednak bardzo źli, bo to już drugie spotkanie, które zamiast zremisować, mogli wygrać. Z Dumą Katalonii jeszcze na czterdzieści sekund przed końcem prowadzili dwiema bramkami, a teraz mieli rzut karny. Na linii siedmiu metrów pojawił się Tobias Reichmann, który w całym spotkaniu spisywał się doskonale i skończył wszystkie z dziewięciu rzutów. W ostatniej akcji się jednak pomylił.

- Myślę, że remis jest sprawiedliwy. Drużyna z Kristianstad była blisko wygrania meczu, prowadzili w końcówce. Udało nam się dojść rywala na remis i wrócić do spotkania. Szkoda, że nie udało się wykorzystać siódemki, ale to jest piłka ręczna. Zagraliśmy słaby mecz w obronie. Teraz nie mogą nam się już przydarzyć błędy - podsumował rozgrywający kieleckiego zespołu, Denis Buntić.

Mistrzów Polski czekają jeszcze trzy spotkania w Champions League - dwa w Hali Legionów i jeden na wyjeździe. Najpierw żółto-biało-niebiescy podejmą Rhein-Neckar Löwen, później pojadą do Montpellier, a fazę grupową zakończą starciem z MOL-Pick Szeged. Po 11. kolejkach kielczanie zajmują pierwsze miejsce w tabeli, ale FC Barcelona rozegrała jeden mecz mniej. Tyle samo punktów, co zawodnicy z Kielc mają także Lwy z Mannheim, obie drużyny mają także identyczny bilans bramkowy, a w ich pierwszym starciu padł remis 32:32.

Źródło artykułu: