Ci, którzy w sobotnie popołudnie odwiedzili halę w Stambule, obejrzeli prawdziwą strzelaninę. Bramkarze piłkę z siatki wyjmowali ponad siedemdziesiąt razy!
Ton boiskowym wydarzeniom, zgodnie z oczekiwaniami, od początku nadawali mistrzowie Węgier. Atakami Veszprem skutecznie kierowali Aron Palmarsson oraz Momir Ilić, dzięki czemu już po dziesięciu minutach goście prowadzili różnicą czterech trafień. To wystarczyło. Zadowoleni z wyniku przyjezdni spuścili nieco z tonu, przystępując do wymiany ciosów.
Gole zaczęły sypać się jak z rękawa, do siatki trafiali zawodnicy obu ekip. Turcy tylko raz zdołali zbliżyć się do rywali na dwa trafienia (10:8). Na więcej Veszprem gospodarzom nie pozwolił.
Wśród Węgrów - obok Palmarssona i Ilicia - pierwsze skrzypce grali Laszlo Nagy oraz Ivan Slisković. Po drugiej stronie parkietu skutecznością imponowali Darko Djukić i Ramazan Döne, prawdziwą zmorą dla gości był jednak Tolga Özbahar - właściwie każde podanie do obrotowego kończyło się golem albo rzutem karnym.
Veszprem, dzięki wygranej, wciąż liczy się w walce o pierwsze miejsce w grupie A Ligi Mistrzów. Do Paris Saint-Germain HB Węgrzy tracą punkt. Besiktas szans na awans już nie ma.
Besiktas JK Stambuł - MVM Veszprém 34:38 (15:21)
Najwięcej bramek: dla Besiktasu - Darko Djukić 8, Ramazan Done 7, Nemanja Pribak 6; dla Veszprem - Ivan Slisković, Andreas Nilsson, Momir Ilić - po 6.