Łukasz Darowski: Zacznijmy od spotkania, które przyniosło nam upragniony brąz. Jaką mieliście taktykę przed meczem z Duńczykami? Co udało się zmienić w stosunku do meczu grupowego?
Piotr Zembrzuski: Przede wszystkim przygotowywaliśmy się na ich agresywniejszą obronę np 4:2, która sprawiała nam najwięcej problemów w 2 drugiej części pierwszego pojedynku. Okazało się, że Duńczycy zagrali płaskie i nieagresywne 6:0. Mieliśmy jednak świadomość, że w tym meczu zdecyduje psychika zawodników. I na to trenerzy kładli główny nacisk.
Brąz to jedno miejsce niżej niż przed 2 laty. Ten wynik trzeba jednak traktować jako ogromny sukces naszej dyscypliny. Czy zespół uważa podobnie? Czy dało się usłyszeć głosy: ach, szkoda że nie daliśmy rady Chorwatom?
- Medal jest sukcesem. Oczywiście nie cieszyliśmy się po porażce z Chorwacją, ale wiedzieliśmy, że musimy jak najszybciej zapomnieć i przygotować się na bitwę o medal z Danią.
Nad jakimi elementami musimy jeszcze popracować, żeby za dwa lata stanąć na najwyższym stopniu podium? Bez wątpienia naszą kadrę na to stać. Potencjał mamy ogromny.
- Na dzień dzisiejszy poziom jest bardzo wyrównany. Na świecie jest około 15 zespołów, które mogą wygrać następne mistrzostwa. Jest jeszcze kilka innych mocnych drużyn, które mogą odnieść pojedyncze zwycięstwa, eliminując faworyta. Wystarczy przypomnieć naszą porażkę z Macedonią, czy mecz inauguracyjny, w którym gospodarze niemiłosiernie męczyli się z Koreańczykami. Myślę, że klucz do utrzymania się w czołówce leży w dopływie młodych, utalentowanych zawodników.
Jak Pan ocenia cały turniej. Kto się wyróżnił, kto zawiódł, który zawodnik zrobił na Panu szczególne wrażenie?
- Tak naprawdę to największe wrażenie zrobiła na mnie cała ekipa Francji. Pokazali fantastyczną grę w defensywie. Byli praktycznie nie do przejścia.