Wyzwaniem dla trenera Piotra Przybeckiego jest ostatnio zmontowanie składu na ligowy mecz. Do Głogowa szkoleniowiec Śląska Wrocław zabrał zaledwie dziewięciu graczy z pola. Więcej zdrowych zawodników po prostu nie ma. Utrudnieniem jest też fakt, że utalentowani juniorzy z Wrocławia wciąż walczą w rozgrywkach młodzieżowych.
O skali problemów Śląska świadczy obecność na rozegraniu... skrzydłowych. Po kontuzji barku Bartosza Wróblewskiego jedynym graczem drugiej linii został Bartłomiej Koprowski. Co gorsza, środkowy rozgrywający odczuwa już trudy sezonu.
W tak okrojonym składzie wrocławianie byli skazani na porażkę w Głogowie. Niemal każdą z 15 bramek Śląsk musiał okupić sporym wysiłkiem. Gdyby nie Jakub Łucak, Chrobry Głogów wygrałby znacznie bardziej okazale niż 25:15. Nie ma co się pastwić nad zawodnikami trenera Przybeckiego. - przy kolosalnych kłopotach kadrowych zespołu nie stać na więcej.
Rozbity Śląsk będzie idealnym rywalem dla Pogoni Szczecin, która od kilku spotkań pozostaje bez zwycięstwa. Jeszcze parę miesięcy temu o szczecinianach mówiło się jako o rewelacji ligi. Zespół z Grodu Gryfa zremisował przecież z Vive Tauronem Kielce. Im dłużej trwa jednak sezon, tym Pogoń prezentuje się słabiej. Po porażce z KS Azotami Puławy szczecinianie spadli na dziesiąte miejsce i do czołowej ósemki tracą dwa oczka. Nie wszystko zatem stracone, ale zawodnicy Antoniego Pareckiego muszą się przebudzić.
- Będziemy się bardzo starać, aby wejść do tej "ósemki". Na ile to nam się uda, zobaczymy po ostatnim meczu. W tej chwili takie gdybanie na przyszłość nikomu nie służy. Musimy skupić się na pojedynczym meczu i rzucić wszystkie siły, by grać lepiej - zauważył szkoleniowiec Pogoni.
Przed szczecinianami ogromna szansa na przełamanie serii ośmiu porażek, bowiem z kim zdobywać punkty, jak nie ze Śląskiem. Trener Przybecki i jego gracze rzucą na szalę wszystkie siły, ale trudno oczekiwać, by gospodarze zdobyli pierwsze od pięciu miesięcy punkty.
Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin, 27.02.2016, godz. 18.00
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: prawie jak Messi i Suarez
Źródło: WP SportoweFakty