Wisła - Vive. Dla kogo starcie gigantów w polskiej lidze? "Chcemy przełamać złą passę"

"Święta wojna" od dawna elektryzuje kibiców męskiego szczypiorniaka. W 22. kolejce Superligi Orlen Wisła Płock stanie przed szansą zdetronizowania z pierwszej lokaty Vive Tauronu Kielce. - Musimy powalczyć o zwycięstwo - mówi Michał Daszek.

Trzynastego marca dojdzie do starcia prawdziwych gigantów polskiego szczypiorniaka. Większe szanse w hicie kończącym sezon zasadniczy daje się obecnemu liderowi rozgrywek, Vive Tauronowi Kielce. - Będziemy chcieli zaprezentować się jak najlepiej przed własną publicznością. Wiemy jak mocnym zespołem jest Vive. Powalczymy na 100 procent - zapowiada skrzydłowy Nafciarzy Michał Daszek.

Aby Orlen Wisła Płock fazę play-off rozpoczęła z pierwszej pozycji, musi zwyciężyć swojego rywala więcej niż 10 bramkami. Przypomnijmy, że w pierwszym meczu lepsi byli kielczanie, którzy pokonali wicemistrzów kraju aż 32:22. - Matematyczne szanse są, ale nie będzie to łatwe zadanie - nie ukrywa w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.pl skrzydłowy płocczan.

Ostatnimi czasy znacznie częściej wygrywali goście niedzielnego starcia. Na ten właśnie aspekt zwrócił uwagę Daszek. Jego drużyna będzie chciała przełamać niemoc i zwyczajnie wygrać mecz, nieważne jak wysoko. - Przede wszystkim musimy powalczyć o zwycięstwo, żeby przełamać złą passę. Później może się już wszystko zdarzyć - mówi.

Z poziomu trudności zdaje sobie sprawę inny czołowy zawodnik Nafciarzy. - Na pewno nie będzie łatwo. Ostatnie pojedynki z Vive są dla nas miażdżące. Rywale praktycznie wszystko z nami wygrywają - przyznaje Adam Wiśniewski.

- Może jesteśmy gdzieś blisko, walczymy do tej 56., 57. minuty, aczkolwiek kielczanie zawsze 2-3 bramkami wygrywają. Tak jest w Płocku, w Kielcach wygrali nawet 10. Odrobienie tych strat będzie dla nas bardzo trudne, ale sport jest nieprzewidywalny. Zobaczymy, może się uda - kończy Wiśniewski.

Początek starcia nazwanego swego czasu "świętą wojną" w niedzielę o godzinie 18.00.

Komentarze (0)