Los chciał, iż podobnie jak przed rokiem na drodze wicemistrzów Polski do historycznego ćwierćfinału elitarnych rozgrywek stanie Vardar Skopje. Ówcześnie w pierwszej potyczce w Orlen Arenie kibice byli świadkiem kapitalnego widowiska i znakomitej postawy płocczan na parkiecie, którzy rozgrywając wtedy jedno z najlepszych swoich wystąpień w Champions League pokonali Macedończyków różnicą 6 bramek. Wywalczona zaliczka nie wystarczyła wtedy jednak do zameldowania się w kolejnej rundzie zmagań, bowiem podopieczni Manolo Cadenasa na wyjeździe przegrali aż 11 trafieniami.
Zwycięstwo w szlagierowej potyczce PGNiG Superligi z odwiecznym rywalem z pewnością podbudowało morale płockiej drużyny. Czy Nafciarze niesieni trumfem nad mistrzem Polski ponownie będą w stanie zaskoczyć drużynę Vardaru? - Myślę, że Vardar do tego meczu podejdzie trochę inaczej, niż rok temu - przestrzega Michał Daszek. I wyjaśnia. - Wprawdzie kadrowo się w zasadzie nie zmienił, ale podejrzewam, że tym razem od pierwszych minut zacznie mocno w obronie. Na pewno w głowach będą mieli tę porażkę sprzed roku i już nas nie zlekceważą. Poza tym nasz wynik z Vive poszedł w świat i jest to sygnał, że u siebie wciąż jesteśmy bardzo groźni.
Skrzydłowy Orlen Wisły zaznacza, iż w grze pomiędzy Vive Tauronem i Vardarem Skopje jest wiele podobieństw, z tego też powodu przygotowania do arcyważnego pojedynku Ligi Mistrzów nie różniły się znacznie od tych sprzed niedzielnego spotkania. - Tałant Dujszebajew i Raul Gonzalez prezentują bardzo podobną myśl szkoleniową. Razem pracowali parę lat w hiszpańskim Ciudad Real i widać wiele cech wspólnych między grą Vardaru i Vive. Obie drużyny grają bardzo podobne schematy, a różnią się w zasadzie szczegółami - twierdzi.
Zobacz wideo: Jego samobójstwo wstrząsnęło Polską. Rodzice wciąż nie mogą pogodzić się z tą śmiercią
Jak zaczniesz to p Czytaj całość