Przed spotkaniem sytuacja obu zespołów była nie do pozazdroszczenia. Śląsk Wrocław miał już tylko matematyczne szanse na pozostanie w lidze, natomiast PGE Stal Mielec traciła siedem oczek do miejsca barażowego okupowanego przez Pogoń Szczecin.
Trener Piotr Przybecki po raz pierwszy od kilku spotkań mógł skorzystać z Krzysztofa Szczeciny. Szkoleniowiec wrocławian postawił jednak na dobrze spisującego się w ostatnich tygodniach Adriana Prusa. Wobec braku na kole Bartosza Witkowskiego znacznie gorzej wyglądała jednak formacja ofensywna.
Zmagająca się z plagą urazów PGE Stal Mielec rozpoczęła spotkanie od mocnego uderzenia. Z konieczności występujący na lewym skrzydle Marko Davidovic z łatwością zwodził defensywę przeciwnika i po 21 minutach mielczanie prowadzili już 13:6. Podobnie jak w ostatnim pojedynku z Pogonią Szczecin formą zachwycał Krzysztof Lipka, który w pierwszej części odbił około 10 rzutów Śląska.
Wrocławianie pod koniec połowy zebrali się do walki. Wprawdzie dość chaotycznie na prawej połówce rozegrania wyglądał nominalny skrzydłowy Orfeus Andreou, ale piłka coraz częściej trafiła na skrzydło do Jakuba Łucaka. Bramki reprezentanta Polski pozostawiły Śląskowi cień nadziei na nawiązanie walki w drugiej części.
Po wznowieniu gry na parkiecie istnieli tylko mielczanie i wydawało się, że spokojnie dowiozą sukces do końca. Zwłaszcza, że w 43 minucie prowadzili już 23:14. Trener Przybecki postawił na wysuniętą obronę 4:2 i niespodziewanie przyniosło to piorunujący efekt. Aleksander Kirilenko nie potrafił przebić się przez obronę dowodzoną przez Daniela Piłata i Łukasza Królikowskiego. Gospodarze dostawali zatem szansę na kontrataki, które na bramki zamieniał Łucak. Po dziesiątym trafieniu skrzydłowego Śląsk przegrywał już tylko 20:23.
Ostatnie słowo należało jednak do przyjezdnych. Iskierkę nadziei na sukces odebrał wrocławianom zabójczo skuteczny Davidović. Śląsk przegrał 25:31 i tym samym nie ma już szans na dogonienie dziesiątej w tabeli Pogoni Szczecin. Zasłużony klub został pierwszym spadkowiczem z PGNiG Superligi.
Osobną kwestią pozostaje frekwencja na trybunach. 15-krotnego mistrza Polski przyszło dopingować... około 30 osób. Już od początku sezonu kibice, delikatnie mówiąc, nie dopisywali. Sytuacja z meczu z mielczanami przelała jednak czarę goryczy. Zainteresowanie szczypiorniakiem w stolicy Dolnego Śląska oscyluje wokół błędu statystycznego i wygląda na to, że nikt nie przejmuje się losem do niedawna czołowego polskiego klubu.
Marcin Górczyński z Wrocławia
Śląsk Wrocław - PGE Stal Mielec 25:31 (11:17)
Śląsk: Szczecina, Prus - Łucak 11/3, Białaszek 3/1, Andreou 3, Królikowski 1, Krupa 1, Piłat 1, Kuczyński 2, Koprowski 3.
Karne: 4/4
Kary: 4 min.
Stal: Lipka 1, Nikolić, - Davidović 8, Kawka 1, Krępa 4, M. Gasin 2, P. Gasin, Kłoda 1, Janyst 6/6, Wypych 1, Kirilenko 1, Dementiew 3, Krygowski 3.
Karne: 6/7
Kary: 2 min.
Kary: Śląsk - 4 min. (Królikowski - 2 min., Piłat - 2 min. ) oraz Stal - 2 min. (Kłoda - 2 min.)
Sędziowie: Mariusz Marciniak - Piotr Radziszewski
Zobacz wideo: Brązowa era Piotra Liska
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.