Od kilku miesięcy Śląsk Wrocław jest dostarczycielem punktów dla całej ligi. Nie inaczej było w pojedynku z Gwardią Opole. Podopieczni Rafała Kuptela nawet nie musieli się wznosić na wyżyny możliwości, bowiem wrocławianie w pierwszej części odbijali się od obrony rywali i rzucili tylko pięć bramek. Skuteczni byli za to Gwardziści, którzy wykorzystywali kontry i do przerwy wypracowali przewagę 17:5.
Śląsk obudził się w drugiej połowie, ale odrobienie strat z pierwszej części graniczyło z cudem. - Podeszliśmy do tego spotkania poważnie, co zresztą było widać w pierwszej połowie. Ustaliliśmy wynik już po trzydziestu minutach. Potem zaprezentowaliśmy się nieco słabiej, ale staraliśmy się doprowadzić spotkanie do końca z tak dużą przewagą. Pograliśmy, potrenowaliśmy przy okazji. Czeka nas teraz najważniejszy mecz u siebie z Pogonią Szczecin - oceniał spotkanie jeden z najlepszych graczy Gwardii, Kamil Mokrzki.
Opolanie wyprzedzają o dwa punkty dziesiątą w tabeli Pogoń Szczecin i są o krok od utrzymania w lidze bez konieczności gry w barażach. Niewiele brakło jednak, by beniaminek zakończył zmagania w pierwszej ósemce. Dopiero w ostatniej kolejce Gwardziści stracili miejsce w play-off na rzecz Zagłębia Lubin.
- Jesteśmy w tym, a nie innym miejscu. Nie ma co rozpatrywać, czy mieliśmy szansę wejść do ósemki. Równie dobrze moglibyśmy być na czwartej pozycji albo na ostatniej. Teraz najważniejsze są zwycięstwa w dwóch kolejnych pojedynkach, by zapewnić sobie utrzymanie w lidze - zaznaczył Mokrzki.