W sobotę kielczanie wygrali 35:29, ale już po pierwszej połowie prowadzili dziewięcioma trafieniami i widać było, że nie wypuszczą zwycięstwa z rąk. Drugie starcie trochę dłużej było wyrównane, Wisła nie poddała się tak szybko, starała się gonić wynik, ale ostatecznie żółto-biało-niebiescy wygrali jeszcze większą różnicą bramek 33:26.
- Ciężko porównać te dwa mecze, ponieważ w pierwszym dość szybko uzyskaliśmy dużą przewagę i to starcie zakończyło się już po pierwszej połowie. W drugiej odsłonie ten pojedynek stracił na uroku. Z kolei w niedzielnym starciu Wisła trzymała się w grze zdecydowanie dłużej i nawet w drugiej połowie doszli nas na dwie bramki. Mecz mógł więc bardziej podobać się kibicom. Nas natomiast interesowało tylko zwycięstwo - scharakteryzował oba spotkania skrzydłowy Vive Tauronu Kielce, Mateusz Jachlewski.
Kielczan do zwycięstwa poprowadził fenomenalnie spisujący się Michał Jurecki. Rozgrywający rzucił aż jedenaście bramek, miał kilka asyst i świetnie spisywał się w obronie, gdzie kilkukrotnie udało mu się ukraść piłkę rywalom.
ZOBACZ WIDEO Vive Tauron Kielce w Final Four!
- Role w zespole się zmieniają. W tym meczu Michał wziął na siebie ciężar gry i chwała mu za to. Piłka ręczna to jest gra zespołowa. Każdy w drużynie ma swoje zadania i staramy się je wykonywać. Dzidziuś ciągnął te zawody, robił to bardzo dobrze i dzięki niemu wygrywamy. Jesteśmy bardzo szczęśliwi - pochwalił dobrą dyspozycję kolegi Jachlewski.
Już w sobotę żółto-biało-niebiescy mogą cieszyć się ze zdobycia złotych medali mistrzostw Polski. - Jedziemy tam tylko po trzecie zwycięstwo - zapowiada skrzydłowy przed meczem w Orlen Arenie.