Paweł Paczkowski ma już na swoim koncie jedno mistrzostwo Polski - jako niespełna osiemnastolatek zdobył je razem z Orlen Wisłą Płock. W tym sezonie zawodnik walczy o ten tytuł ze swoim nowym klubem - Vive Tauronem Kielce i jest na dobrej drodze do osiągnięcia sukcesu, bo po dwóch meczach żółto-biało-niebiescy prowadzą już 2:0. Rozgrywający może ocenić kielecko-płockie starcia z obu perspektyw.
- To bardzo podobna skala. Poziom stresu, napięcia, czy wymaganego zaangażowania jest identyczny. Więcej spotkań wygrałem w Vive, ale to o niczym nie świadczy - powiedział zawodnik.
Żółto-biało-niebiescy mają na swoim koncie dwa zwycięstwa i chociaż oba wygrali bez większych kłopotów, to w drugim meczu Wiślacy postawili im trudniejsze warunki. W przeciwieństwie do pierwszego spotkania, gdzie Nafciarze szybko opadli z sił, w niedzielnym pojedynku goście potrafili nawet zmniejszyć przewagę Vive z siedmiu do dwóch trafień.
ZOBACZ WIDEO Vive Tauron Kielce w Final Four!
- W niedzielę było dużo trudniej niż w sobotę. Wisła była podrażniona. Po takiej porażce, jak w pierwszym meczu, chcieli się zrewanżować i robili wszystko co w ich mocy, żeby coś wywalczyć - wytłumaczył Paczkowski.
Szczypiorniści z Kielc już w sobotę mogą świętować zdobycie mistrzostwa. Jakie są przewidywania rozgrywającego co do kolejnego meczu? - Ciężko mi prorokować. Nie mam pojęcia jak rywalizacja potoczy się w Płocku. Widzieliśmy w ostatnim meczu rundy zasadniczej, jak wyglądają tam pojedynki. Wisła to bardzo trudny rywal, oni we własnej hali na pewno się nie położą i będą chcieli pokazać, że nie bez powodu znaleźli się w finałach play-off - powiedział Paczkowski.